— Nothing gonna stop me now!
Czarny Kot złapał się ogonem za latarnię i zawisnął nad pustą ulica Paryża. Muzyka grała w jego myślach. Cały dzień bez Marinette, cały dzień bez Biedronki… Nie sądził, że kiedyś tak mocno zatęskni za ukochaną. Szczegół że widzieli się jeszcze kilka godzin temu w szkole. Teraz jednak świat wydawał się zupełnie inny po poznaniu prawdy. Wiele rzeczy stało się łatwiejszych, inne zaczęły sprawiać mu trudności.
Tu i teraz. Musiał ją zobaczyć. Wziąć w swoje ramiona i nie puścić aż do samego poranka, trzymając jej głowę na swojej piersi. Marzył, by czule pieścić włosy Marinette. Może nawet zobaczyć ją w limitowanej wersji piżamy Czarny Kot. Ach, cóż to byłby za wspaniały widok.
— Nothing gonna stop me now! — zaśpiewał. Opuścił się w dół ulicy, aż stanął przed kałużą. Jego odbicie było zamazane, ale nadal przystojne. Marinette nie oprze się tej twarzy za żadne skarby.
Przygładził blond włosy i puścił w kierunku swojego odbicia oczko. Skoczył, okręcił się w powietrzu i wylądował na kolanach, wykrzykując:
— If I wanna dance, I will dance.
Podniósł się. Prawy bok, potem lewy, założył rękę za głową i okręcił się, poruszając bioderkami w rytm muzyki, do której próbował śpiewać.
— If you don't like my song I'm gonna sing it anyhow!
Muzyka płynęła wraz z krwią. Brzęczała w uszach. Napełniała go myśl, że za moment spotka się z ukochaną. Nie powinni być tak daleko od siebie. Wcześniej godzina, dwie mijały w nic nieznaczących chwilach, lecz teraz? Wszystko się zmieniło. Brakowało mu drogiej Biedronki. Nie zdążyli porozmawiać szczerze o swoich uczuciach. Przeszkodziło im proste wyznanie: “Kocham cię”. Od tego zaczęło i na tym się skończyło.
Zamierzał to zmienić. Wraz z tą piosenką naprawić wcześniejszy błąd i wyruszyć z najdroższą Marinette w niezapomnianą przygodę.
Rozłożył swój koci kij i ruszył ku górze, w stronę budynku, z którego zeskoczy na balkon Marinette. Przedostał się na dach. Podparł prawą nogą, żeby nie zsunąć się po śliskiej powierzchni.
Zanucił pod nosem ostatni fragment piosenki. Był coraz bliżej celu, a wraz z nim miłosna nuta wypełniała jego serce.
Marinette wyszła na balkon. Oparła się o balustradę i spojrzała w stronę księżyca. Była dziś pełnia. W srebrnym blasku wyglądała zabójczo pięknie. Do tego rozpuściła tej nocy włosy. Sięgały jej do ramion okrytych ciepłym szalem.
— Moja pani — wyszeptał i ruszył na spotkanie z drogą Biedronką. — Najdroższa — rzekł, zeskakując na barierkę.
— Kot?! — krzyknęła odruchowo. Cofnęła się i mocniej okryła szalem. — Co tu… Co tu robisz? — spytała ciszej.
Chwycił ją w pasie i przyciągnął do siebie. Zamruczał pod nosem — słodko, jak mały kotek.
— Musiałem się z tobą zobaczyć…
— Naprawdę? — Marinette przewróciła oczami. Odsunęła się od Czarnego Kota. — Nie musisz się martwić. Ze mną naprawdę wszystko w porządku. Więc możesz iść… Tak, tak…
Próbowała uciec, więc złapał ją mocniej. Pisnęła z zaskoczenia. O co chodziło? Dlaczego tak niechętnie reagowała na jego zaloty. W oczach miała raczej dziwny strach. Nie rozumiał. Myślał, że między nimi się coś zmieniło, więc skąd to obce zachowanie?
— Czy coś się stało? — zapytał zaniepokojony.
— Nie… — przeciągnęła odpowiedź. Zerknęła na moment za siebie. — Jak mówiłam, noc jest cudowna, więc możesz…
— Jest cudowna, więc pomyślałem, że spędzimy ją razem — próbował dalej.
Marinette przełknęła głośno ślinę.
— Nie wydaje mi się, że to dobry pomysł. — Kilka razy wskazała za siebie palcem. — Może już pójdziesz?
— Z tobą? — Musnął kciukiem jej policzek. — Nic mnie dzisiaj nie zatrzyma.
— Naprawdę? — zza Marinette zabrzmiał dziwnie znajomy głos.
Czarny Kot zadrżał. Powoli puścił Marinette i wyjrzał za dziewczynę. Alya pomachała w jego stronę, do tego uśmiechała się szeroko, w lewej dłoni trzymając włączony telefon.
Odpowiedział równie szerokich uśmiechem. Zrobił krok w tył. Wyprostował się i rzekł najbardziej poważnym tonem, jaki dał radę z siebie wykrzesać:
— Panno Dupain-Cheng, widzę, że wszystko w porządku. Na mnie pora, więc wracam patrolować Paryż.
Skinął głową na pożegnanie i skończył z budynku, uciekając szybko. Jakby goniła go sama śmierć.
Co by było, gdyby Marinette i Adrien nabijali się z Miraculous?
Zatańczymy raz jeszcze?
Nigdy, mów nigdy
Halloweenowa akuma
Ostatni bal zakochanych
Hahaha to było świetne! Podoba mi się nawiązanie do piosenki z filmu "Cats Don't Dance" :D
OdpowiedzUsuńBoże... Nie wierzę... Kto zna ten film!?!?!?! Ja dopiero niedawno poznałam i zainspirował mnie do napisania one-shota!
UsuńLove!
Ja go poznałam dzięki tej piosence. Raz wyskoczyła mi na youtube, posłuchałam i się w niej zakochałam, ale cover RedyyChuu i Elsie Lovelock jest po stokroć lepszy od oryginalnej wersji :D
UsuńCzy ty sobie żartujesz?!?!? Dokładnie tak było ze mną! Wyskoczyła mi piosenka, obejrzałam, uznałam za genialne i tak, cover o wiele, wiele lepszy! WOW!!!
Usuń