Marinette często śniła, a w tych snach
nie widziała Adriena, jedynie jego twarz osłoniętą tę samą maską, co Czarny
Kot. Tańczyli wśród skocznych, wesołych rytmów, choć oni sami patrzyli na
siebie w smutku. Ich ruchy były powolne, a sami stali o krok dalej od partnera,
oby tylko się nie dotknąć.
Czarny Kot czy Adrien nie nazywał ją
swoją panią, bo dlaczego? Tańczyła jako Marinette. Włosy miała rozpuszczone,
nawet na uszach nie nosiła kolczyków miraculous.
— Przepraszam — odezwał się w jednym ze
snów Czarny Kot.
— Ja też — burknęła niepewnie. — Miło
się… tańczy…
— Tak, tańczy. — Przysunął się kawałek.
— A zatańczymy do piosenki?
Na sali byli tylko oni. Marinette
wątpliwie skinęła głową. Wtuliła się w Czarnego Kota i uśmiechnęła nieśmiało.
Pociągnął ją nagle za sobą. Nie znali rytmu, nie znali układu tanecznego.
Biegali jak szaleni po całej sali, śmiali się i krzyczeli, gdy ciągnęli się
nawzajem we wszystkie strony.
Nagle stanęli. Skinieniem głowy
podziękowali sobie nawzajem za taniec i… odeszli w przeciwne strony.
Sen minął i nigdy więcej nie powrócił.
Możesz mnie wesprzeć tutaj:
Paypal – https://paypal.me/pools/c/8bkOu9wTfD
Ko-fi – https://ko-fi.com/rolaka
Znajdziesz mnie tutaj:
Blogger - https://rolaka-fiction.blogspot.com
Wattpad – https://www.wattpad.com/user/OlaRi9
Tumblr – https://rolaka.tumblr.com
Facebook – https://www.facebook.com/PisarkaRolaka/
Twitter – https://twitter.com/Rolaka1995
0 Comments:
Prześlij komentarz