Wei Wuxian wyszedł spod prysznica.
Mokre włosy opadły mu na czoło, zaczesał je palcami do tyłu i zerknął na swoje
obicie w zaparowanym lustrze. Wyciągnął z szafki suchy ręcznik i przetarł
gładką powierzchnię. Nadal zamazane. Wydawało mu się przez kilkanaście lat
nowego życia zdążył się naoglądać swojego ciała, a jednak coś zmieniło się w
postrzeganiu własnej osoby odkąd ponownie spotkał Lan Zhana. Tak! Ponownie
spotkał miłość swojego życia, z którą łączymy go jedynie skromne relacje,
ograniczające się do przypadkowanego dotknięcia przepaski sekty Lan, ich
przełomowej chwili w jaskini Tygrysa Stygijskiego i dołączenia do kąpieli.
Trzymali się chociaż za ręce? Na pewno nie całowali. Sekt brzmiał tak
abstrakcyjnie, że aż zachciało mu się śmiał. Najgorsze, że nie wiedział, czy
wygląda atrakcyjnie dla dwutysięcznoletnego dziadka. W poprzednim życiu złamał
serca wielu kobietom, uchodził za chodzące bóstwo, a obecnie odrobinę niepokoił
go zapadnięty brzuch i osłabione mięśnie.
Za mało jadł?
Nie chodził na siłownię?
W sumie nie chodził na siłownię,
posiłki uwielbiał pomijać, żeby włóczyć się po mieście.
Zdecydowanie popełnił ogromny błąd na
pewnym etapie. Nie… Tego nie dało się odkręcić magicznym zaklęciem, nie, kiedy
obiecał sobie zasnąć u boku Lan Zhana.
W sumie po co komu sen?
Znaleźli się SAMI, w jednym
pomieszczeniu, z dala od reszty członków sekty Lan, na dodatek obaj się
wykąpali. Chyba nie potrzebował lepszego znaku z nieba do działania?
Zostało mu tylko sprawdzić, czy się
nie myli.
Wyszarpał szlafrok z wieszaka, założy
go luźno na siebie, tak żeby jego ciało było znacząco widoczne, włosy luźno
opuścił na ramiona. Zdecydowanie lepiej wyglądał w długich, sięgających mu aż
do pasa, ale nikt w obecnych czasach nie zapuszczał tak długich włosów. Może
nie zaminusuje przez nie u ukochanego?
Wyjrzał wstydliwie z łazienki. Lan
Wangji oderwał się od czytanego pisma, odłożył książkę na stolik obok łoża i
wskazał na wolne miejsce przy swoim boku. Wei Wuxian oniemiał. Nie pamiętał, by
kiedykolwiek wcześniej widział ukochanego w stanie spokoju, szczęścia i
jednoczesnej ulgi. Cieszył się z powrotu Wei Wuxiana i nie próbował tego
ukrywać, nawet jeśli jego twarz wyrażała tak mało emocji.
— Na pewno chcesz iść spać? — zapytał
złośliwie.
— Wyśpijmy się, jutro idziemy na
misję…
— Ech, mój Lan—gege, mój najdroższy,
moja wieczna miłości…
Podwinął szlafrok do góry,
odsłaniając prawą nogę. Oparł się o framugę drzwi i posłał w powietrzu
buziaczka w kierunku mężczyzny. Ten nie zareagował. Wei Wuxian poczuł się…
zawiedziony. Czyżby te dwa tysiące lat pozbawiło go i seksapilu? Niemożliwe.
— Oj, Lan Zhan, dobrze wiesz, że noc
młoda, a my mamy spore zaległości. Chyba całe dwa tysiące lat, o ile źle nie
kalkuluję?
Zsunął szlafrok z ramion, już
wcześniej zawiązał go luźno, więc jak tylko rękawy wysunęły się z rąk, cały
ubiór opadł na podłogę. Wei Wuxian stanął nagi. Schował twarz za dłonią, udając
zawstydzenie.
— To mój pierwszy raz, bądź ze mną
delikatny, Lan—gege— wyszeptał.
Już miał ruszyć wolnym krokiem w
stronę kochanka, ale niespodziewanie… Lan Wangji wstał.
Wei Wuxian poczuł motylki w brzuchu.
Nie stracił seksapilu! Był nadal
przystojnym, pełnym uroku mężczyzną, który umie zawrócić w głowie kochankowi.
Och, zastanawiał się, co wydarzy się dalej. Czekał. Czekał cierpliwie i
wytrwale, z lekko przymrużonymi oczami, dając Lan Zhanowi się wykazać.
— Wei Ying — odezwał się mężczyzna, przyklękując.
Zrobiło mu się gorąco. Za gorąco. Czy
to już był ten moment? Tak szybko? Serce zaczęło bić mu szybciej — z ekscytacji,
z pragnienia i z miłości.
— Jesteś niepełnoletni.
Lan Wangji podniósł szlafrok i owinął
nim chłopaka, zawiązując na nim pasek mocno i solidnie, jakby próbował zapobiec
kolejnemu przypadkowemu zsunięciu się, a potem jak gdyby nigdy nic wrócił do łóżka.
Zgasił światło, dodając:
— Chodź spać.
Wei Wuxian otworzył szeroko usta. Ręce
opadły mu bezwładnie ze zdumienia, a co gorsza chyba pierwszy raz w życiu nie zdołał
wydusić z siebie ani jednego słowa. Lan Wangji był jedyny w swoim rodzaju. Niepełnoletniością
się przejął… Trzydzieści pięć dni przed urodzinami Wei Wuxiana. To teraz nie wymiga
się od prezentu urodzinowego. Nie po dzisiejszym dniu. Nie, gdy ciąg dalszy MUSI
nastąpić.
0 Comments:
Prześlij komentarz