Mista sięgnął nieprzytomnie w stronę dzwoniącego budzika. Dźwięk przyprawiał go o dreszcze, a do tego nie potrafił znaleźć wyłącznika. Macał przedmiot po omacku, aż w końcu zapalił lampkę nocną, podniósł się do pozycji siedzącej i znalazł przycisk z drugiej strony budzika.
W końcu nastała cisza.
Ziewnął, jednocześnie rozciągając zdrętwiałe mięśnie. Nie
chciało mu się złazić z łóżka, dopiero zbliżała się trzecia nad ranem, ale
palące się w sąsiednim pokoju światło każdego dnia zmuszało go do nastawiania
alarmu w środku nocy.
Pokręcił głową i westchnął. Że też mu przyszło niańczyć jego
własnego szefa.
Zsunął się z łóżka. W drodze do pokoju chwycił za wiszący na
krześle szlafrok i wkroczył do jasnego pomieszczenia. Musiał zasłonić oczy. Od
samego patrzenia bolały go gałki oczne. Jak Giorno wytrzymywał w tym świetle?
— Idź spać — rozkazał.
Blondyn nie odwrócił się, na szczęście przerwał pracę,
zazwyczaj za pierwszym razem nie słyszał nawoływań Misty.
— Mam jeszcze parę rzeczy do dokończenia — powiedział na
swoje usprawiedliwienie.
Mista przewrócił oczami. Typowa wymówka.
— I co jeszcze? — Oparł się o biurko. — Może nadchodzi
koniec świata i chcesz jemu zapobiec? Wiem, że zostałeś jednym z najmłodszych
mafijnych bossów w historii, ale wolałbym, żebyś nie dostał takiego tytułu
pośmiertnie z przemęczenia.
Giorno obdarował go groźnych spojrzeniem. Przynajmniej
oderwał się od pracy.
— Nic mi nie będzie — zapewnił. — Nie mogę pozostawić
Passione w stanie, w którym teraz się znajduje. Sam dobrze wiesz, że nowa grupa
zaczyna sprzedawać narkotyki na ulicach. Nie po to tyle lat walczyłem o
wytępienie tych szkodników, by teraz pozwolić im swobodnie chodzić po moich
ulicach.
Przesunął akta policyjne na bok. Mista poszedł o krok dalej
i zsunął je całkowicie z biura, a następnie sam usiadł przed Giorno. Położył
dłoń na piersi chłopaka i przybliżył się do niego tak blisko, że czuł na sobie
gorący oddech Giorno.
— W jedną noc nie dokonasz cudu. Poza tym jednych szkodników
się pozbędziesz, a na ich miejsce pojawią się nowe.
— A coś innego proponujesz na resztę nocy? — zaproponował prosto,
ale i kusząco, odruchowo obejmując Mistę w pasie. Wsunął rękę pod jego
szlafrok.
Ten gówniarz piekielnie go kusił.
Złapał Giorno w pocałunku. Miał dosyć czekania. Każdej nocy
przychodził do tego pokoju, zachęcając Giorno po położenia się spać, choćby na
godzinę. Prowadził do łóżka w ubraniach, pomagał rozczesać włosy, tulił do
momentu, w którym zaśnie.
Miał dość.
Owinął ręce wokół szyi kochanka i wtopił w pocałunki,
którymi zalewał Giorno. Nie pozwolił mu na oddech. Zabierał każdy jego dech,
pożerając jego usta. Giorno nie odsunął się. Zamiast tego przesunął ręce wyżej.
Zsunął szlafrok z ramion Misty i pogładził jego półnagie ciało szorstką skórą.
Noc była chłodna, wietrzna i niespokojna. Jednak zalewające
fale gorąca zdawały się całkowicie pochłaniać zimne powietrze w pokoju. Mista
palił się od środka. Dawno nie czuł podobnego pragnienia. Ugryzł Giorno w wargę
i oblizał wierzch skóry swoim językiem.
Giorno nawet się nie zajęknął.
Patrzył na Mistę głęboko, trochę z niedowierzaniem, co nie
zaskoczyło Misty. Bądź co bądź nigdy nie ogłosili się parą, całowali się tylko kilka
razy, do tego nieoficjalnie, co przypominało bardziej składany dziecku
pocałunek. A mimo to Mista widział w Giorno swojego ukochanego.
— Ti amore, przerwij pracę — błagał mężczyzna.
— Myślałem, że chciałeś mnie zaprowadzić do łóżka —
wypomniał mu Giorno.
— Nadal chcę, tylko… — urwał, zerkając na czerwieniejącą
twarz młodzieńca — w innym celu — mruknął mu na ucho.
Giorno zadrżał i wstał, po czym podążył w kierunku łóżka, zapraszając Mistę do siebie chytrym, ponętnym uśmieszkiem, z którego nadal sączyła się krew.
0 Comments:
Prześlij komentarz