Od miesięcy nie towarzyszył swojej pani. Noc stała się spokojna, a Paryż otoczono opieką kilkunastu bohaterów, pozwalając Biedronce i Czarnemu Kotu odpocząć po latach zmagań i walk z Władcą Ciem.
Właśnie
przez te spokojne noce, Adrien, przemieniony w Czarnego Kota, błąkał się od
dachu do dachu, snując przemyślenia na temat życia, bohaterskiego alterego i
tego, do czego dąży jego relacja z Marinette. Jej uśmiech topił mu serce. Każda
głupota popełniona przez dziewczynę, kreowała uśmiech na jego twarzy.
Świadomość tego, że ktoś stoi obok niego, wypełniała Adriana odwagą i
samozaparciem.
Jednak
od paru dni czuł pustkę.
Usiadł
jak zwykle na dachu od domu Marinette, z fragmentem trawy w ustach i zaczął ją
powoli przeżuwać, uświadamiając sobie, że znowu tak spędzi noc.
—
Miau! — wydał z siebie żałosny dźwięk.
Rodzina
Dupain—Cheng zaczęła krzątać się po kuchni. Mama Marinette wyjrzała przez okno
i rozejrzała się po ulicy w poszukiwaniu jęczącego kota. Adrien z trudem
powstrzymał śmiech.
—
Oj, mamo, to pewnie gdzieś miauczy jakiś domowy kot — Marinette przekonała
swoją mamę i zawróciła w stronę wnętrza kuchni. — I to bardzo zły kot — dodała
jeszcze.
Adrien
podrapał się po gardle, odchrząknął i ponownie zamiauczał, tym razem głośniej
—
Ale te koty dzisiaj głośne! — krzyknęła
Marinette. — Pójdę na górę, może jakiś przypałętał się do mnie na dach. Ach, te
dzisiejsze koty, nawet mówili w telewizji, że mamy ich zatrzęsienie.
Usłyszał
tylko głośne kroki stąpania po schodach, których nie powinna wydawać osóbka
ważąca niecałe pięćdziesiąt kilo. Brzmiało to, jakby słoń próbował wdrapać się
na górę.
—
Miau, miau — powiedział złośliwie i zeskoczył na balkon w chwili, gdy Marinette
otworzyła gwałtownie klapę od wejścia na górę.
—
Ty… — wysyczała groźnie. — Co to ma być? Już ci się głowa przegrzała od tego
odpoczynku? Idź ratuj zbłąkane myszy — mówiła cicho, aby nie zwrócić uwagi
swojej rodziny.
Adrian
zaśmiał się słodko.
—
Bez mojej pani nigdzie się nie ruszę. — Ujął za dłoń Marinette i na jej
wierzchu złożył słodki pocałunek. — Poza tym się nudzę.
Dziewczyna
przewróciła oczami.
—
Wiem, ale trochę cierpliwości. Sama potrzebuję trochę ogarnąć parężyciowych
spraw. Już nawet nie mówię o rodzinie, ale moja praca, niedługo zaczynam
studia, zaczęłam praktyki w jednym z paryskich salonów i w końcu trochę
uspokoiła się sytuacja superbohaterska… Chcę wykorzystać ten czas… na spokojnie…
—
Na spokojnie… — powtórzył po niej powoli.
Położył
dłonie na policzkach dziewczyny, ściskając je czule, by przynajmniej przez
moment poczuć jej bliskość. Zapomniał już, że dla niego życie zaczynało się
dopiero, gdy przywdziewał strój Czarnego Kota. Dla Marinette życie toczyło się
zwyczajnym torem, bez względu na to, kim się stawała.
—
Przepraszam — powiedział w końcu. — Już nie przeszkadzam, po prostu chciałem
spędzić z tobą trochę czasu. Ale rozumiem, zrób, co należy. Trzymam kciuki za
studia! Mocno. Mocno. Mocno. Moja pani jest najlepsza, więc poradzi sobie raz
dwa, a ja w tym czasie będę zwalczał zło w Paryżu, aby Biedronka nie musiała
się martwić.
Przybliżył
jej twarz, składając drobny, słodki pocałunek na jej czole na pożegnanie,
przynajmniej chwilowe, i oddalił się. Poprawił schnące na balkonie tkaniny,
które Marinette naszykowała do swojego projektu na studia. Wybrała pracę z
welurem w jednolitym kolorze ciepłej zieleni do stworzenia prostej sukienki
jesiennej. Wiedział, że wyjdzie wspaniale.
Adrien
skoczył na barierkę.
—
Czekaj — zatrzymała go nagle.
Odwrócił
się. Jego oczy rozszerzyły się w świetle księżyca.
—
Tak? — zapytał.
Marinette
podbiegła do niego, łapiąc w silnym objęciu. Przyciągnęła go do siebie, poddał
się i pozwolił zdjąć z barierki, zeskakując na podłogę. Nie dała mu czasu na
wyjaśnienia, zamknęła mu usta w mocnym pocałunku, jakim go nie obdarowywała już
od dłuższego czasu. Zanurzył się w tych usta, pogłębiając doznanie. Schylił się
ku dziewczynie, łapiąc w pasie i podnosząc na wysokość jego twarzy, dla wygody,
dla spokoju.
Oderwała
się od pocałunku tylko na moment i wyszeptała:
—
Koty to nocne stworzenia, wtedy są najbardziej aktywne.
To
mu wystarczyło. Pocałował ją głęboko, prowadząc w kierunku jej pokoju i
niepościelonego łóżka. Przynajmniej na to nie straciła czasu, który wykorzystał
ochoczo przez noc…
0 Comments:
Prześlij komentarz