[Faux pas] Rozdział 38

 

To bolało, kiedy myślała o siostrze, sprawach, które poruszyła Marinette, a jeszcze te przeczucia, że powiedziała jej więcej niż powinna. Za jej słowami kryło się coś więcej niż zwyczajne wyznanie i Ella czuła to w kościach.

Rozłożyła szczątkową dokumentację, którą posiadała, na łóżku, obok którego nadal leżała kula rehabilitacyjna. Bandaże walały się po podłodze, nie posprzątała większości.

Sięgnęła po kubek z kawą. Po pół godzinie od jego zrobienia, poczuła, że kawa jest już zimna. Przeklęła w myślach i wyszła na moment do aneksu kuchennego, który się mieścił na korytarzu. Podgrzała kawę ze śmietanką, a potem wypiła wszystko na raz. Do pokoju wróciła ze szklanką chłodnej wody.

— Co masz mi do powiedzenia? — spytała kartki papieru. Nie odpowiedziały jej tak jak tego oczekiwała. — "Dlaczego często znikała na noc?" — powtórzyła dokładnie słowa Marinette.

Czarny Kot.

Jej siostra.

Noc.

Kiedy studiowała.

Jej siostra szybko zerwała kontakt z rodziną, jak poszła na studia. Wyprowadziła się. Przestała odbierać telefony. Wróciła dopiero po nieszczęśliwym wypadku, który spotkał jej koleżankę, Emilie. Dziewczyna straciła dziecko, które miała z Gabrielem Agrestem.

— Gabriel Agreste... — przypomniała sobie nagle.

Włączyła laptop i przejrzała wiadomości o tajemniczym zniknięciu projektanta mody i jego syna, Adriena dokładnie trzy lata temu. W domu nie znaleziono śladów włamania, nic nie zostało skradzione, wszystkie rzeczy zostały na miejscu. Policja nie odnalazła ani chłopaka, ani jego ojca.

"I jeszcze pewna sprawa zaginięcia sprzed kilku lat" — znowu przez myśl przeszły jej słowa Marinette.

Kilka lat wcześniej zniknęła matka Adriena. Policja miała wtedy dwie teorie. Jedna głosiła, że kobieta nie wytrzymała jednak presji, podobno leczyła się na depresję, i popełniła samobójstwo, a ojciec, chcąc oszczędzić dziecku cierpienia, ukrył ciało. Z kolei druga mówiła o rozstaniu, kochanku i ucieczce. Do tej pory jednak nie odnaleziono ani ciała, ani żywej kobiety, a inne, głośne wtedy sprawy, przyćmiły tę. Późniejsze zniknięcie chłopca i ojca nie zaskoczyło policji. Uznali, że Gabriel Agreste w końcu zwariował i albo uciekł z Adrienem, albo ten podzielił los matki.

Nie.

Ella w to zwątpiła, a wszystko przez Marinette Dupain—Cheng, która przyszła do niej dzisiaj, i wyłożyła brudy na stół, żeby Ella dotarła do tego, co znajduje się pod nimi. Kobieta znalazła wszystko.

— To niemożliwe — wyszeptała, ale w końcu uznała, że spróbuje z ostatnią prośbą Marinette.

Przebrała się na szybko i zamówiła taksówkę pod jej blok. Kierowca przyjechał pięć minut później, podobno krążył po okolicy. Wsiadła i podała adres swojej siostry.

Nie mogła siedzieć. Dużo by oddała, żeby teraz wstać, może i pobiec. To wtedy by ją uspokoiło. Nie musiałaby się wtedy tak bardzo martwić, a w tych okolicznościach? Musiała czekać. Kierowca jechał mimo wszystko sprawnie, korków już nie było o tej porze, więc dojechał dwadzieścia minut później, na obrzeża miasta, do jednopiętrowego domu z drewnianym tarasem, na którym był rozstawiony leżak.

Dziecięce zabawki leżały porozrzucane po podwórku. Ella zabrała samochodzik z przejścia. Weszła na taras i odetchnęła ciężko. Długo nie widziała się z siostrą. Za długo. Po jej powrocie ze studiów niewiele rozmawiały, a jeszcze mniej gdy Ella zdecydowała się pójść do szkoły policyjnej. Wtedy straciły kontakt.

— Nie jesteś tchórzem, dla dobra sprawy — zmotywowała się.

Zadzwoniła.

Odczekała chwilę, zanim drzwi do domu się otworzyły. W progu stanął chłopiec, o drobnych oczkach i bardzo pyzatych policzkach. Zaraz za nim stanęła jej siostra.

Nosiła nadal włosy zebrane w kok, spojrzenie miała ciepłe. Nawet po tych wszystkich latach milczenia przywitała ją ciepło — bez zdziwienia, bez niepotrzebnej zawiści, tylko z dziwnie obcą radością.

Ella poczuła w sercu ukłucie poczucia winy.

— Ella, to ty? — zdziwiła się Caline.

— Ma? — odezwał się chłopiec.

Caline podjęła go i wzięła na ręce. Mocno go ścisnęła, a potem dodała:

— Przyszła... ciocia. Co cię tu sprowadza? Dlaczego i...

— Adrien Agreste to Czarny Kot — wypaplała bez pomyślunku, ale uznała, że Caline należy się prawda, dlaczego przyszła późnym wieczorem z odwiedzinami. — A ty byłaś Biedronką. Za studiów? — dodała mniej pewnym tonem.

Caline odchyliła głowę na bok i uśmiechnęła się spokojnie, tuląc synka w swoich ramionach. Ucałowała dziecko w czoło, a potem puściła chłopca, prosząc, by pobiegł do tatusia.

— Tak, byłam nią — wyznała ku zaskoczeniu Elli.

Ella zastygła w miejscu.

Zacisnęła pięść, gromadząc w niej cały gniew gromadzony przez te wszystkie lata, szczególnie wtedy gdy była nastolatką. Siostra zostawiła ją samą z rodzicami, którzy borykali się w tamtych czasach z wieloma problemami. Ella musiała iść do pracy, rozdawała gazety po osiedlu, gdy skończyła piętnaście lat zabrała się za pracę za kasą czy w chłodni. Łapała się wszystkiego, by pomóc rodzicom, a Caline nie było przy niej.

W końcu dowiedziała się dlaczego.

Poczuła ulgę, lecz gniew nie zelżał. Była zła na siostrę, ale i na siebie. Gdyby wcześniej sobie wyjaśniły wszystko, może udałoby im się spotkać, kiedy synek Caline się urodził. A może wtedy gdy objęła stanowisko nauczyciela w prestiżowej szkole.

Może...

Caline ujęła nagle jej dłoń. Podniosła na wysokość jej twarzy, przykuwając całą uwagę Elli.

— Chcesz... porozmawiać?

Odsunęła się, aby Ella weszła do środka. Nie przyjęła zaproszenia od razu, wahała się. Minęło przecież tyle lat od ich ostatniego spotkania. Wchodziła przez próg jak obca, ale przywitali ją jak najbliższą osobę na świecie.

 

Mąż Caline wyszedł z salonu. Przywitał się krótko, a potem wrócił do dziecka, które usypiało na górze. Caline zaprowadziła siostrę do wąskiej kuchni, usiadły przy blacie.

— Herbaty? — zaproponowała jej.

— Nie. — Ella pokręciła głową. — Wystarczy woda.

Zgodnie z prośbą, Caline nalała wody do szklanki. Dla siebie wyjęła szklankę mleka, którą podgrzała w mikrofali, z szafki wyciągnęła ciastka czekoladowe. Kątem oka Elle zobaczyła, że w szafce znajdują się tylko takie. Zaśmiała się pod nosem i nie odważyła się skomentować tego na głos.

— Moje ulubione — Caline i tak jej wyjaśniła.

— Nienawidziłaś czekolady.

— To dawne czasy. Pokochałam ją w trakcie ciąży.

— Ja na odwrót. Nienawidzę czekolady. — Odsunęła od siebie ciastka. — I dobrze wiesz, że nie z powodu siostrzanej miłości tu przyszłam.

Caline usiadła obok Elli. Przez jej twarz nie przemknął nawet najmniejszy cień żalu. Nie miała pretensji do Elli, co więcej nadal się cieszyła z odwiedzin siostry.

— Ja się cieszę na twój widok — podkreśliła, zagryzając ciastko. — Nawet jeśli przyszłaś porozmawiać o Adrienie. To dobry chłopiec — dodała szybko, jakby spodziewała się od początku, że Ella nieopatrznie źle ją zrozumie. — Tylko spotkało go wiele złego.

— To nie usprawiedliwia jego czynów. Wiesz, że powiesił dwójkę mężczyzn i kazał im spędzić dwie godzinie na linie, aż JA się pojawiłam i wezwałam pomoc? — próbowała uzmysłowić siostrze, jakie zagrożenie stanowił Adrien.

— Wiem. — Zaśmiała się słodko, niewiele sobie robiąc z ostrych słów Elli.— Podobnie postępowałam za czasów swojej aktywności. Nie mam prawa krytykować tego chłopca, kiedy sama nie zachowywałam się właściwie.

— Ale czy to usprawiedliwia jego?! — Ella nieświadomie podniosła głos.

Dziecko zapłakało na górze.

Ella zarumieniła się ze wstydu. Powinna pamiętać, że nie są same w domu.

Usiadła z powrotem na miejsce i przeprosiła cicho. Miała tylko nadzieję, że mały wkrótce zaśnie.

Nastała między siostrami niezręczna cisza. Caline udała, że wszystko jest w porządku, nawet nie zdjęła z twarzy tego pięknego uśmiechu, którym obdarowała Ellę niezależnie od tego, co ta zrobiła. Jednak sama Ella widziała w nim wyuczony odruch, maskę, dzięki której udawała przed nimi kogoś szczęśliwego. A pod nią kryły się łzy...

— Caline... — zagadnęła siostrę, lecz nie wiedziała, co dalej.

Zobaczyła stojące na parapecie zdjęcie. Przedstawiało Caline, jej męża, synka i rodziców sióstr, na fotografii brakowało tylko Elli. Nikt jej wtedy nie zaprosił na wspólne świętowanie, choć wątpiła, że by przyszła.

— Ella, ja nie wiem, gdzie jest Adrien, ale proszę odnajdź go, zanim jego matka mnie zabije...


0 Comments:

Prześlij komentarz

Obserwuj!