[Pogromca smoków] Rozdział 35

Wspomnienie 5 — Po tych wszystkich latach powitała ojca uśmiechem

Rezydencja Zerefa zniknęła jej z oczu. Mgła pojawiła się na drodze Nashi Dragneel, ale nie przeszkodziła jej w przedostaniu się na drugą stronę drogi.

Szła powoli, licząc każdy krok, jakby chciała wiedzieć, ile jej zajęło, by dotrzeć do domu. Ale dom stanął naprzeciw dziewczyny.

Poprawiła długi warkocz, upleciony z różowych włosów, których kolor odziedziczyła po ojcu. Wzięła głęboki wdech, potem jeszcze drugi i trzeci, aż w końcu zapukała do drzwi.

Odpowiedziało jej niewyraźne "proszę".

Pociągnęła za klamkę i weszła do środka. Nie czuła dłużej alkoholu, zapach ulotnił się i w przedpokoju unosił się słodki, kwiatowy aromat. Ktoś coś piekł, chyba pieczeń.

Zaburczało Nashi w brzuchu. Nie jadła prawdziwego posiłku od dnia, w którym zniknęła z domu. Ciepły posiłek przy stole z rodziną był jak niespełniony sen, marzenie, do którego dążyła.

Natsu Dragneel wyjął talerze z szafki.

Użył je na stole, położył czerwone serwetki (mama je uwielbiała), po czym wyjął pieczeń z piekarnika. Wyglądała przepysznie.

Nashi usiadła przy stole.

Natsu usiadł przy stole.

— Wróciłam do domu, tato. — Rozpłakała się.

— Wróciłaś do domu, córeczko. — Rozpłakał się.

Ktoś zszedł po schodach...

I w tym momencie tekst się urwał. Lucy zamknęła księgę E.N.D. Załkała obok słodko śpiącego Natsu. Tej nocy już nie zasnęła.

KONIEC

Tom 2 już wkrótce 💖

Możesz mnie wesprzeć tutaj:

Znajdziesz mnie tutaj:

0 Comments:

Prześlij komentarz

Obserwuj!