[HORROR, "WIERSZ"] Koronawirus

 

Wiersz, nie wiersz... W zasadzie efekt wczorajszej depresji...

Pamiętasz jeszcze śmiech tłoczących się ludzi na sali?

Huk rozmów i pogłos narzekań na pracę, dom i życie?

A czy słyszysz dziś ciszę spowijającą noc i dzień?

Tkwi obok

Wśród codzienności i rzeczy niezwykłych

Wychodzisz z domu, jak z pieczary, więzienia

Zakuty w natłok więzów okalających twą twarz

Oddychasz, ale nie powietrzem

Zatruciem

Kłamstwem i prawdą

Fikcją i rzeczywistością

Co wczoraj wydawało się niemożliwe,

Dziś towarzyszy w drodze

Do szkoły, do pracy, do sklepu, do rodziny...

Do smutku

Tłum milczy, cieśni się w czterech ścianach mieszkań

Tu zamknięte, tam nie wolno, a gdzieś jeszcze źle

Dzwony kościołów biją,

Na znak nadziei,

Na przykazanie lepszego jutra

Z miesiąca na miesiąc,

Z dnia na dzień,

Coraz gorzej... źle,

Zabij!

Zniszcz!

Zaczekaj!

Do pierwszego śniegu, do kolejnej Wielkanocy, do następnego roku...

I czekaj, bo jutro wcale nie będzie lepiej

0 Comments:

Prześlij komentarz

Obserwuj!