[One-shot Fairy Tail Nalu] Dzień jak co dzień

Tagi: Nalu, Nashi, rodzinka, śmieszne

Liczba słów: 350

Zanuciła pod nosem piosenkę lecącą z nowego radia, które zakupiła w sklepie na promocji ostatniego dnia. Gładkie dźwięki przemierzyły kuchnię, w końcu nie irytując Lucy trzeszczącą melodią ze starego grata. Wyrzuciła zużyty sprzęt od razu i w końcu mogła się napawać piosenkami w trakcie przygotowywania obiadu.

Nashi bawiła się w pokoju obok, układając klocki w najwyższą wieżę. Zerknęła na dziecko i uśmiechnęła się na widok twarzyczki, którą zdecydowanie odziedziczyła po ojcu. Jakby nie mogła czegoś dostać po mamie...

Lucy westchnęła. Marzenie ściętej głowy. Jej własna córeczka już nigdy nie będzie jej przypominać. Jeszcze tylko brakowało szalika w smocze łuski do tych różowych, szpiczastych włosów i szerokiego uśmiechu, który zarażał wszystkich wokoło szczęściem. Wykapany tatuś. I jak tak myślała o Natsu, zrozumiała, że właściwie nie wie, gdzie polazł jej własny mąż. Jeszcze chwilę temu obiecał się zająć Nashi…

— Mamo, mamo, tatuś śpi! — krzyknęła mała, wskakując na sofę.

Mogła się spodziewać takiej odpowiedzi.

— Poczekaj chwilę, kochanie.

Zaśmiała się pod nosem. Zemsta. Zemsta będzie słodka.

Wyciągnęła spod zlewu jedną z kilkunastu spalonych przez męża patelni. Ze zmywaka wzięła po drodze drewnianą łyżkę.

Nashi zeskoczyła z sofy. Przysłoniła drobnymi rączkami uszy i uciekła dalej, kiedy Lucy stanęła nad Natsu. Spał dobrze. Chrapał głośno. I najgorsze... Nie zajmował się dzieckiem.

— Pobudka, kochanie — szepnęła, a potem walnęła łyżką o patelnię nad samym uchem Natsu. Rozległ się ostry hałas, który wzdrygnął nawet Lucy.

Natsu zerwał się gwałtownie, krzycząc:

— CO?! WSZYSCY... — Zamilknął.

Lucy założyła ręce na piersi, mierząc ukochanego ostrym, pełnym zawodu wzrokiem.

Zadrżał ze strachu.

— Lucy...

Chwyciła Natsu za ucho i pociągnęła mocno, aż musiał wstać.

— Dziecko. — Wskazała na Nashi. — Opiekuj się!

— Tak jest!

Zasalutował żonie.

Skinęła z zadowoleniem. Puściła Natsu, choć nadal nie ufała mu. Dała mężowi może z dziesięć minut nim po raz kolejny zaśnie. Ale to nic... Nie odłożyła patelni na miejsce. Poczeka. A w tym czasie może zdąży przygotować warzywa...Albo i nie, bo Natsu znów się ułożył na sofie.

— Zabiję go — wysyczała i zabrała ze stołu patelnię.


0 Comments:

Prześlij komentarz

Obserwuj!