[Echo z zaświatów] ROZDZIAŁ 40. There is no happy ending...



Kornelia ścisnęła dłoń w pięść, a potem ją rozprostowała, nadal czując dyskomfort przy poruszaniu tym ciałem. Po kilku ćwiczeniach chwyciła na nowo pióro i zapisała kolejny wers mitu, który miał miejsce gdzieś w Stanach Zjednoczonych. Skończyła kolejną stronę i odłożyła pergamin, uznając, że należy jej się przerwa.
Odłożyła na bok przyrządy. Kościany Daniel przyniósł jej świeżo zaparzoną miętę i podstawił cukiernicę do połowy wypełnioną małymi kosteczkami. Podziękowała i napiła się gorącego napoju, gdy jeszcze dobrze się nie zaparzył.
Rozłożyła się na wiklinowym fotelu, który dostała w prezencie od Hadesa, i przymknęła powieki, rozkoszując się sztucznymi promieniami słońca.
— Jeszcze odzyskasz ciało — odezwała się do Daniela, który pokroił ciastko na trzy kawałki. — Zamierzam poprosić o to Hadesa przy kolejnej rozmowie.
Daniel uderzył się w żebra w ramach podziękowań. Zaśmiała się. Nie robiła tego dla niego, a dla siebie. Cisza wykańczała ją. Przyzwyczaiła się do życia w świecie za drzwiami, ale nie do tej ciszy, która trwała czasem dniami, czasem miesiącami nim Hades zaprosił ją do pałacu.
— Mam ochotę na banana — oświadczyła.
W ogrodzie z ziemi wyrosło w mig drzewo z dojrzałymi na jej szczycie bananami. Daniel wpadał się na szczyt i zerwał dla swojej pani trzy owoce. Złośliwie rzucił jej z góry, lecz złapała, zanim wpadły do filiżanki z miętą.
— Oj, wredny się stałeś. Boję się, co będzie, gdy zaczniesz mówić — zażartowała i obrała banana. —Tutaj naprawdę życzenia się spełniają. Szkoda, że nie marzenia. Ty też pewnie spotkałbyś się matką?
Daniel odmówił odpowiedzi, odchodząc za altankę.
— Nie uciekaj! — krzyknęła za nim Kornelia. — Tylko z tobą mogę pogadać, choć nie masz języka. Daniel, choć tu! Musimy się zaprzyjaźnić. Nie obrażaj się!
Nie powrócił.
Kornelia pokręciła zawodząco głową i powróciła do picia mięty. Obróciła się przez ramię. Pokrojone kawałki ciastka czekały na tacy za nią. Nie miała ochoty podnosić się, gdy w końcu znalazła najlepszą pozycję do odpoczynku.
Odstawiła filiżanką na bok. Białe włosy zawiązała w kucyk. Głowę położyła na oparciu.
— Wygodnie — wyszeptała. — Daniel! — krzyknęła jeszcze raz, ale nadal nie wrócił.
Po kilku minutach wzięła z powrotem pergamin z nowym mitem i przejrzała napisane fragmenty. Poprawiła się. Nadal lepiej opowiadała niż pisała, ale dla Hadesa liczył się fakt, że pracowała ciężko. Jeden dzień w ciągu roku wzrósł do dwóch. Ostatnim razem spotkała się z Kaziem i Radkiem, tym razem na Polach Elizejskich, gdzie trafiła również Bożena. Z rodzicami planowała się zobaczyć kolejnym razem w Erebie, gdzie zamieszkali wraz całą, nic niewyróżniającą się rodziną.
Kości zachrzęściły.
— Coś się stało? — spytała Daniela.
Rzucił na stół list od Hadesa. Jego treść była krótka jak zawsze: „spotkajmy się”. Kornelia odłożyła więc herbatę i skinęła na Daniela, by zajął się światem mitów, gdy jej nie będzie. Poprawiła czarną suknię ze srebrnymi cekinami. Na ramiona zarzuciła skórzaną kurtkę.
Daniel stuknął ją po głowie i podał szminkę. Uśmiechnęła się w ramach podziękowań. Usta pomalowała na ulubiony bordowy kolor. Dopiero wtedy uznała, że jest gotowa na wyjście.
Wyciągnęła pierwszy, lepszy mit ze stosu, który osobiście spisała. Nie przyjrzała się nawet tytułowi. Z tego stosu jeszcze nie wygłosiła opowieści, więc nie martwiła się, że powtórzy Hadesowi jakąś treść.
— Wychodzę. Pilnuj… — jak zawsze, zawahała się. Rozmasowała skronie i skarciła się za to, że już kolejny raz nie zdołała dokończyć zdania. — Pilnuj domu.
Zacisnęła usta w wąską linijkę. Po policzkach znowu spłynęły jej słone łzy. Mogła przyzwyczaić się do tego więzienia. Mogła zaakceptować swoje nowe życie. Mogła cieszyć się z drobnych rzeczy, które oferowała jej ta kraina, ale prawda była jedna…
Już nigdy nie wróci do prawdziwego domu. Bo ten dom i Kornelia już nie istnieją.

0 Comments:

Prześlij komentarz

Obserwuj!