Od samego poranka niosły się wieści po całym Fiore. Na ustach każdego maga zamarło przerażenie — połowa z nich spakowała swój dobytek i ruszyła na południe, za granicę. Tłumy zaczęły się tam gromadzić od wczesnej godziny, wieczorem rozpętało się piekło. Walki odnotowano stronie młodych i po stronie starszych. Wszyscy się zjednoczyli, gdy nikt nie pozwolił przekroczyć granicy. Zginęło pierwsze dziecko — przypadkiem, bo przez napierający tłum, pod jego stopami. To ta krew sprawiła, że w ludziach obudziła się dzika rządza. Nikt już nie miał nic do stracenia.
Pozostali ruszyli po opinię Rady Magów, króla i gildii, zaciągając
zdania, jak postąpić z zaistniałą sytuacją.
Bramy przed nimi zamknięto.
Aż kraj objęło przerażenie jedną wieścią: „Gildia Lamia Scale
zabita przez Acnologię. Smok rusza ku Magnologii”.
Mieszkańcy uciekli z Magnolii, choć nie wiedzieli dokąd.
***
W Fairy Tail trwało milczenie. Laxus świadomie zignorował obecność
Lucy, zajmującą się dziećmi członków gildii, kiedy reszta próbowała znaleźć
plan na odegnanie zagrożenia. Natsu siedział najbliżej stołu, przyglądając się
rozłożonej mapie i potencjalnej trasie, którą pokona Acnologia.
Niszczył wszystko na swojej drodze. Wioski płonęły w smoczym, bezlitosnym
ogniu, podsycanym przez panikę. Miasta równał z ziemią swym oddechem, nie
pozostawiając śladu istnienia w tym spustoszonym miejscu, które dawniej tętniło
życiem.
— On chce nas zabić? — odezwał się Natsu. — Fairy Tail, nas —
słusznie zauważył, tak samo jak reszta, choć tylko on odważył się powiedzieć to
na głos.
Lucy wyczuła w głosie męża strach. Natsu drżał — ten wielki,
niepokonany Pogromca Smoków na jej oczach bał się. Dla niej i dla wielu innych
członków gildii był to znak, że zmierzający ku nim Acnologia to uosobienie
zniszczenia i potęgi.
— Ci, którzy mogą, muszą, niech uciekają. Reszta zostaje walczyć —
rozkazał Laxus tonem nieznoszącym sprzeciwu.
— Jak? — wysyczał Natsu. — Jak mamy go pokonać? Masz plan?
— I ty się odzywasz? To ty zawsze działałeś najpierw, a potem
myślałeś!
— Ale nigdy wcześniej nie miałem córki!
Laxusowi odebrało mowę. Zerknął na Nashi, potem na dzieci Gajeela
i Levy, a na koniec rozejrzał się przerażonych twarzach zebranych — to była
jego rodzina. Ta prawda doszła do niego trochę za późno. Wszyscy byli dziećmi
dziadka, wszyscy należeli do wielkiej rodziny Fairy Tail i właśnie próbował zaprzepaścić
dziedzictwo, które pozostawił mu Makarov Dreyar.
Opadł na krzesło barmańskie. Mirajane podała mu kieliszek wódki na
uspokojenie. Odsunął naczynie, dziękując jej z myślą, że w podobnych okolicznościach
należy zachować trzeźwość.
—Niech się zgłoszą chętni na walkę — tym razem zaczął powoli, z
rozsądkiem i rozwagą. — Realnie oceńcie swoje możliwości, to Acnologia, nie
jakiś słynny złoczyńca, który potrafi klapać gębą. To realne zagrożenie i
chyba… — Wziął głęboki wdech. — I chyba wszyscy to rozumieją.
Kilka osób opuściło głowę ze wstyd. Nie mieli szans w starciu z
Acnologią, a każda ich interwencja mogła prowadzić do nieszczęścia.
Przeszkadzaliby.
— Ile mamy czasu? — Lucy poprosiła o realne oszacowanie czasu,
jaki im pozostał.
— Minimalnie kilka dni, maksymalnie tydzień. Acnologia nie porusza
się standardową trasą i z jakiegoś powodu podróżuje tylko godzinę, dwie — odpowiedział
jej Laxus, po raz pierwszy normalnie, odkąd pamiętała. — Dostaliśmy informację
od Rady Magicznej, że zanik magii doprowadził do jego osłabienia.
— Niekoniecznie — zaprzeczyła Lucy.
— Dobra, nikt nie ma pomysłu, więc ja chętnie wysłucham Lucy — tym
razem odezwał się Macao.
Nikt nie zaooponował.
— „Magia zanika” — to pierwsze stwierdzenie, które krąży przez
ostatnie lata w świecie magów. Widziałam wiele teorii, ale po ostatnich
wydarzeniach mam wrażenie, że magia po prostu zmienia swoją strukturę. Według
dawnych wierzeń, magia świata składa się z wiary, nauki i natury. Natura się
zmienia, nauka też, a najlepszy przykład wiary to bóg, którego spotkaliśmy.
Ludzie przestali o nim pamiętać, więc musiał zmienić sposób swojego… istnienia.
— Czy dążysz do… — Laxus podążył tokiem myślenia kobiety.
— Magia Agnologii się zmienia. To starożytna bestia,
przyzwyczajona do swoich mocy. Jeśli robi sobie tak długie przerwy , to może
nie potrafi w pełni korzystać ze swojej mocy?
— Lucy, to nadal godzina — zawróciła jej uwagę Levy.
— Godzina, która może uratować nam życie — podkreślił Laxus.
— Może pozwolić mu na zniszczenie? — propozycja padła od Gajeela.
Wszyscy popatrzyli się na siebie. To faktycznie dawało im sporo
czasu — i na ucieczkę, i na odebranie Acnologii okazji do szybkiego pozbycia
się Fairy Tail, ale jednocześnie… pozbawiało ich wszystkiego.
— Naprawdę martwicie się o cztery ściany? — skarciła magów
Mirajane. — Tyle razy zniszczyliśmy gildię i tyle samo razy ją odbudowaliśmy.
To tylko budynek.
Laxus gwałtownie wstał. Podszedł do Lucy i wyszarpnął ją z
krzesła, prowadząc w kierunku korytarza. Natsu zerwał się na pomoc, lecz wtedy
Lucy go zatrzymała:
— Zaopiekuj się Nashi, wiem, o co mu chodzi.
Zniknęła wraz z Laxusem za drzwiami. Wrzucił kobietę do jednego z
pokoi, tego samego, w którym kiedyś przypadkiem znalazła się w rzeczywistości
stworzonej przez Maurego. Niewiele się w nim zmieniło od tego czasu, jedyną
różnicą było to, że ukryte przejście w gildii wcale nie było zamknięte, a kamienny
korytarz prowadził prosto do Lumen Etoile.
— Chcesz mnie dopytać o sekret Fairy Tail? — zadrwiła sobie z
mężczyzny.
— Tak — wysyczał. — Skąd o tym wiesz? Kto ci powiedział.
— Laxus… — Westchnęła. To nie były najtrudniejsze pytania, jakie
mógł jej zadać. — Czy w ogóle mi uwierzysz?
— A mam inny wybór?
Nie przekonał jej, ale brakowało im czasu na dowody.
— To Maury — wydukała. — A dokładniej, coś na kształt
alternatywnego świata, który stworzył. To stąd poznałam prawdę o Lumen Etoile i
wiem, że magia zanika. Ale to nie znaczy, że nie możemy jej wykorzystać —
dodała pospiesznie, na moment napawając Laxusa nadzieją.
Wysłucha jej do końca, a kiedy zamknęła usta, wziął ciężki wdech,
ignorując własne wątpliwości, nienawiść i inne uczucia niszczące zdrowy osąd.
Szczerze miał ją ochotę zabić, ale nie dziś, nie przed ciężkimi czasami, które
nadciągały.
— Maury nie wydaje się potężny — myślał logicznie, aby w ten
sposób wyciągnąć, jak najwięcej z Lucy.
— Ukrywa swoje moce. Poza tym one nie pomogą nam w walce z Acnologią
— dodała, jakby czytała Laxusowi w myślach. — To skomplikowane, wiem.
— Nie mów mi, co skomplikowane, a co nie. Za parę dni nasz
kontynent może przestać istnieć, a ty mi pierdzielić o tym, że moce Maurego są
„skomplikowane”? — tracił cierpliwość.
Lucy stanęła bliżej, nie
obawiając się gniewu mężczyzny. Tu i teraz to on ją prosił o pomoc, nie na
odwrót.
— A co innego chcesz usłyszeć? Gotowy przepis na pokonanie
Acnologii? Sama mam dziecko, które pragnę obronić za wszelką cenę — fuknęła. —
Pewnie mi nie uwierzysz, ale ja naprawdę jestem gotowa zrobić wszystko dla
mojej córki. Nie chcę potęgi, chwały, a zrozumienia. Nie obchodzi mnie znak
gildii, chcę obronić ludzi, na których mi zależy.
Otarł twarz i tym razem nic nie powiedział, więc Lucy
kontynuowała:
— Widziałam Lumen Etoile, to Mavis Vermilion, pierwszy mistrz
gildii i jej założyciel. Stała źródłem magii po śmierci, zamkniętym w
krysztale. To niestabilna i niebezpieczna moc, traci na magii, ale nadal
istnieje szansa, że zatrzyma Acnologię na jakiś czas.
— Ktoś… — Obejrzał się w kierunku głównej sali. — Ktoś musi to uaktywnić.
Ktoś od nas.
— He? — zdziwiła się Lucy. Z początku pomyślała o sobie, o tym
jednym razie, kiedy w stworzonej przez Maurego rzeczywistości, wykorzystała
magię Lumen Etoile.
Ale właśnie… Wtedy ją tylko wykorzystała, nie władała tą potęgą.
Tylko jedna z żyjących osób potrafiła używać mocy wróżek…
— Cana — wymówiła powoli imię przyjaciółki.
— Nie, nigdy — nie zgodził się od razu. — To zbyt niebezpieczne.
Acnologia od razu obierze ją sobie za cel. Nigdy nie wyrażę na to zgody, nigdy…
Lucy nie była pewna, czy próbował przekonać ją czy siebie.
Rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Nie zdążyli dotrzeć do Lumen
Etoile i już wrócili do głównej sali, gdzie pijana Cana zamachnęła się, żeby
zbić drugi kufel z piwem. Mirajane zatrzymała ją, zanim to się wydarzyło.
— Jejku, w końcu za dużo wypiłaś? — zapytała kobietę, pomału
licząc opróżnione tego dnia przez Canę beczułki. Nie przekroczyła jeszcze
swoich możliwości, na to było zdecydowanie za wcześnie. Dopiero wieczorem
zaczynała odczuwać właściwości, a nie minęło południe.
Cana odepchnęła dłoń Mirajane i warknęła:
— Zrobię to!
Laxus zamarł ze strachu. Nikt nie powinien podsłuchiwać rozmowy
jego i Lucy, nie podnosił głosu, na ile to było możliwe.
— Co ma na myśli?
— O co chodzi?
— Cana, pokonasz za nas Agnologię czy co? — zaczęli pytać między
sobą członkowie gildii.
— Zamknijcie się! — ryknął po raz kolejny Laxus.
Złapał Lucy w pasie, a potem pchnął w kierunku Natsu, nie
wyjaśniając niczego. Kobieta powstrzymała męża przed rzuceniem się na obecnego
mistrza gildii. Pokręciła głową. W tym momencie rozumiała obawy Laxusa. Nie
chciał stracić nikogo z bliskich mu osób. Ta wojna zbyt wiele mu odebrała,
nawet jeśli jeszcze się nie rozpoczęła.
Laxus szarpnął Canę za nadgarstek, zdjął ją ze stołu i pociągnął w
stronę pokoju. Kobieta jednak stanęła niewzruszona pośrodku gildii, śmiejąc
się:
— Zrobię to! Karty mi powiedziały, poza tym raz ten stary pryk się
upił i mi o wszystkim powiedział. Ha ha… ha… — Jej śmiech nagle zanikł. Walnęła
Laxusa w pierś. —Myślisz, że się nie nadaję? I jaki z ciebie hipokryta, o
wielki mistrzu — teraz i ona zaczęła z niego drwić.
Laxus tylko zmarszczył brwi.
— Najpierw narzekałeś, że tajemnice Lucy doprowadziły do śmierci
staruszka, a teraz sam z zazdrości okłamujesz nas wszystkich? Czyżbyś planował
zabrać ze sobą do grobu całą gildię?!
— Wystarczy, upiłaś się… — powiedział zaskakująco łagodnym tonem.
Po tym, nikt mu nie potrafił już uwierzyć.
— A daj spokój. Wszyscy wiedzą, że jestem trzeźwa. — Przetarła
zaczerwienioną twarz i w końcu usiadła, bo za bardzo kręciło jej się w głowie.
— Mój głupi stary dawno mi się wypaplał o Lumen Etoile. To moc Mavis Vermilio,
co nie? I do niej zaprowadziłeś Lucy?
Tym razem nikt nie mógł przejść obojętnie po usłyszeniu wyznania
„nie”pijanej kobiety. Samo słowo pozostawiło wiele niejasności, które może i
przeszłyby bez echa, ale wspomnienie o mocy założycielki Fairy Tail było dostatecznym
powodem dla zmartwień. W wielu wzbudziło niepopartą niczym nadzieję.
— Nie pozwolę nikomu. Nie pozwolę tobie. Sam…
— Tylko ja korzystałam i umiem korzystać z tej mocy — przerwała
Laxusowi. — Gdybyś wcześniej nie przechodził głupiego okresu dojrzewania i od razu
zabrał się za lekcje od staruszka, to może wtedy miałbyś prawo do gadania. Ale
nie… Nie nauczyłeś się niczego, a ja nie pozwolę skrzywdzić mojej rodziny.
Jeśli to tylko pięć minut, to i tak odwrócę uwagę Acnologii. Ja i tak…
Zemdlała.
Ręka bezwładnie opadła jej na stół i już po chwili zaczęła słodko
spać, uśmiechając się głupio, jakby śniło jej się coś dobrego.
Laxus zabrał ją na górę, oficjalnie kończąc spotkanie, które i tak
nie rozwiązało najpoważniejszego problemu: Jak pokonać Acnologię?
0 Comments:
Prześlij komentarz