[Post urodzinowy] 6 lat za mną!

Sto lat! Sto lat! Niechaj piszę Wam sto lat! Hej!

Minęło 6 lat... Coś niesamowitego. Kiedy kończyłam liceum, wydawało mi się, że studia uniemożliwią mi pisanie, że przerwę, ale pisałam, pisałam, pisałam, aż doszłam do wniosku, że kiedy zacznę pracować, pisarstwo nie odejdzie w niepamięć. Dobrze myślałam. Mimo pracy na pełen etat i to ciągle przy komputerze, bo w księgowości, mimo wielu wyzwań dorosłego życia, przed którymi teraz stoję i mimo de facto braku czasu, WCIĄŻ PISZĘ. To niesamowite.

Właśnie to pokazuje, jak życie potrafi być zaskakujące i liczę, że jeszcze nie raz mnie zaskoczy w kwestii pisarstwa. Mam też nadzieję, że przyjdzie taki dzień, kiedy w końcu zaskoczę samą siebie i wydam książkę. Na razie to takie małe marzenie, które staram się spełnić, pisząc. Blog istnieje, rozdziały się pojawiają, a ja piszę...

Przez 6 lat udało mi się stworzyć wiele, wiele i jeszcze więcej historii, opowiadań krótszych i dłuższych, drabbli, wierszy, scenariuszy i innych cudaków, a planów mam więcej niż jestem w stanie przerobić.
Historia mojego pisarstwa, poważnego pisarstwa, zaczęła się z fanfiction "Miłość silniejsza od śmierci" i powiem jedno... To było złe. Totalnie nie wiedziałam, jak pisać i w zasadzie przez długi czas nie nabyłam tej umiejętności.

Wiele zmieniło się, gdy zaczęłam pisać "Detektywa z przypadku". Historia stała się po prostu popularna. Mimo że ja widzę w niej cholernie dużo błędów, to nadal sporo czytelników wspomina historię jako jedną z najlepszych w mojej "karierze". Poza tym dzięki temu, że ktoś czytał moje wypociny, ja nie przerwałam pisania.
A zafascynowanie Fairy Tail wciąż trwało, więc i ff pisałam. "Nowe życie..." wspominam troszkę lepiej, bo wydaje mi się, że na tym etapie lepiej udało mi się uchwycić fabułę, choć i tak zakończyłam opowieść dużo szybciej niż planowałam...
Przełomowym momentem było z kolei "Paranormal Activity Club". Najdłużej pisane, bo w sumie chyba z 4 lata na to poświęciłam. Opowieść doczekała się wielu odsłoń, problemów, poprawek, usunięć, hiatusów itd. itd., ale to dzięki niej nauczyłam się najwięcej o pisaniu.
Pierwszą odsłoną próby samodzielnego, autorskiego pisania było "Terra Mortuus", które już nie istnieje. Nie skończyłam tego. Usunęłam i w zasadzie zapomniałam. Źle mi się pisało, poza tym historia była tragiczna. Podobnie skończyło "White of Crime". Nie wiem, co chciałam osiągnąć, pisząc to opowiadanie, ale na pewno nic dobrego. Strasznie skomplikowane, pomieszane, dziwaczne i... Próba zakończyła się fiaskiem.
I przyszedł czas na remake "Nowe życie...", czyli "Smocze Królestwo". Długo to pisałam, oj długo, i niekoniecznie wyszło, jak chciałam, ale mimo wszystko coś już wyszło. W tej historii nienawidzę siebie za pacing (cudowne słówko angielskie, które wszyscy używają, czyli tempo akcji). Tempo akcji było zabójcze, przyspieszałam, jakby ktoś mnie gonił. Gdybym pisała wolniej, tak jak powinnam, to pewnie opowieść byłaby czterokrotnie dłuższa...
Na błędach najlepiej się człowiek uczy. Kolejne błędy mocno popełniłam przy tworzeniu "Granicy Olimpu". Za bardzo poszłam w absurd, za mało doceniłam research. Oczywiście trzykrotnie poprawiałam historię, nadal bym wiele w niej zmieniła, ale to normalne, że tak się kończą nieudane opowieści.
Podjęłam kolejną próbę. "Echo z zaświatów" było czymś. Eksperymentowałam mocno z historią, bawiłam się wieloma elementami świata, bazując na dobrze zrobionym researchu, poza tym pilnowałam historii i fabuły. Nie wyszło idealnie, nie da się, ale skończyłam pisać szybko, sprawnie i przyjemnie.
Ze fanfiction oczywiście nie skończyłam. Ostatnia historia bazująca na Fairy Tail po prostu musiała zagościć na moim blogu. "Pozory czasem mylą"... Teraz bym tego na 100% nie zaczęła pisać. Inaczej podchodzę do ff, ale jak już jest, to nadal to piszę. Bawię się historią, podchodzę do niej z dystansem i uczę się, bo przecież nie zawieszę jej!
Wydawałoby się, że na błędach można się nauczyć, ale jednego błędu nie popełniłam, póki nie przyszedł "Zmierzch bogów". Narracja z wielu punktów widzenia... Wykorzystałam ją oczywiście m.in. w "Paranormal Activity Club", ale oczywiście co innego pisać ff, a co innego coś autorskiego. Przejechałam się mocno i przesadziłam w kwestii wątków... Dlatego też muszę przerwać pisanie i poukładać sobie wiele spraw.
Wkrótce zaczynam pisanie "BAEL". Poniekąd kolejnego eksperymentów z gatunkiem sci-fi z elementami LGBT. Jak wyjdzie? Chyba czas pokaże....
Nie sądźcie jednak, że uważam każdą z historii nieudaną. Opowiadam o błędach, o porażkach, trochę o sukcesach, może za mało o sukcesach. Bo ich było wiele. Dla przykładu mogę powiedzieć, że relacje między Penelopą a Pavorem z Granicy Olimpu uważam za najwspanialsze ze wszystkich moich historii i żałuję, że właśnie na nich nie oparłam całej opowieści, bo byłoby warto. Z kolei postać Kornelii i jej trauma związana z tym, że już nigdy nie będzie mogła wrócić do domu, naprawdę sprawiła, że podczas pisania płakałam. Reaserch i przedstawienie podziemia z Echo z zaświatów wyszło mi naprawdę dobrze i cieszę się, że troszkę rozszerzyłam świat, bazując na motywach znanych z mitologii. Nadal lubię całokształt Paranormal Activity Club, a szczególnie to, że skończyłam to tak, jak zaplanowałam i zrealizowałam niemal wszystkie wątki, które chciałam. Doceniam również mocno postać Erika, który pojawił się w Granicy Olimpu, a który ma główną rolę w Zmierzchu bogów. Pavora uznaję za mojego faworyta, jeśli chodzi o męską postać, a jeśli chodzi o żeńską to wybrałabym Kornelię, choć bardzo podoba mi się wersja Lucy ze Smoczego Królestwa. Jestem także dumna ze stworzonego Zerefa i jego historii z Paranormal Activity Club, która moim została lepiej poprowadzona od tej, którą stworzyć Hiro Mashima (ach, ta skromność). Jeśli chodzi o moje pisarstwo, niekoniecznie lubię ten pacing, zabójcze tempo akcji. Samo czytelnicy często mi mówią, że moje historie czyta się bardzo szybko, w ogóle nie zwalniam. Jednak doceniam siebie w kwestii wykreowanych postaci, o których już wspomniałam. W najnowszej opowieści, czyli BAEL, mam pomysły na nowe postacie, nowe charaktery, więc wyczekujcie ich! Uwielbiam w moich historiach element tajemnicy, zagadki, niewyjaśnione sprawy i to, że przeplatam wątki, podrzucam fałszywe tropy, łączę ze sobą różne fakty i bohaterów, by dojść do ostatecznego rozwiązania. Kocham skomplikowane rzeczy, lubię bawić się w detektywa, choć też nie można przesadzać, co wyszło w Zmierzchu bogów...
Sześć lat niewątpliwie było bardzo owocnym czasem, w którym pielęgnowałam swoje hobby, uczyłam się nowych rzeczy i poznawałam wielu, wielu ciekawych ludzi. Czytelników miałam, mam i mam nadzieję nadal mieć wspaniałych. To właśnie pisanie dla kogoś jest istotą blogowania. Co z tego, że piszę dla siebie? Gdybym pisała dla siebie, to bym chowała wszystko do szuflady.
W ciągu tych sześciu lat zebrało się wiele wyświetleń, może niedługo stuknie mi 900 000. Coś niesamowitego. To dzięki Wam nadal tu jestem. Dziękuję Wam, Drodzy Czytelnicy, że jesteście tu ze mną, że mnie wspieracie, że czekacie na nowe rozdziały, że czasem zostawicie komentarz, że czasem zalajkujecie post.

Mam nadzieję, że za kolejnych 6 lat dalej tu będę. Kocham pisać, kocham tworzyć, więc może, jak się spotkamy 3 sierpnia 2025, to nie jako czytelnicy bloga i blogger, a jako czytelnicy i pisarz...

Zapraszam oczywiście do czytania, zapraszam do pisania komentarzy, zapraszam do lajkowania i zapraszam do WSPIERANIA MNIE, jako autora. Grosz do grosza i nazbiera się, a to na rachunek za prąd, a to na nową klawiaturę. Nie zmuszam, nie każę, ale miło, jak ktoś doceni moją ciężką pracę!

0 Comments:

Prześlij komentarz

Obserwuj!