[HORROR] Przywiązani

opowiadanie, one-shot, horror, rodzina, komedia, wieś

Dzisiejsza prasa była gówno warta.
Naślinił palec, po czym przewrócił gazetę na drugą stronę. Westchnął. Znowu nic ciekawego nie działo się w ich spokojnej gminie. Żadnych kradzieży. Żadnych afer. Żadnych zabójstw. Nic, czym mógłby się zainteresować. Jeszcze za kadencji poprzedniego wójta zdarzały się akcje z pijanym mężczyzną podczas obchodów czy świąt, a teraz? Obecny uchodził za świętego, którego redakcja z tygodnika gminnego nie złapała choćby z papierosem w ustach. A wierzył, że pojawi się wzmianka o jakimś intrygującym zdarzeniu, które pochłonie jego szare, codzienne życie.
Zwinął gazetę w rulon i rzucił gdzieś w kąt, strasząc starego kocura, który wybiegł z kuchni, potykając się po drodze o stojące gumiaki. Pokręcił głową. Dawno pozbyłby się sierściucha, gdyby nie Emilcia i jej nieodwzajemniona miłość do tego wrednego stworzenia. No, ale przynajmniej mógł teraz otworzyć słoik ze smalczykiem i zjeść bez obawy, że połowę wyliże ten włochaty potwór.
Przetarł rączkami, z ochotą podnosząc się ze skrzypiącego krzesła. Coś strzeliło mu w plecach. Chwycił się za stół, ratując przed upadkiem — co zresztą uziemiłoby go chyba do końca wykopków przy łóżku.
— Tatuś! — krzyknęła Emilcia, zbiegając ze schodów.
Chwyciła ojca pod ramię, pomagając usiąść na krześle. Z szafki wyjęła maść która waliła jak cholera już z kilometra, ale pomagała lepiej niż większość leków z apteki. Nie wierzył, że ukochana z sąsiadka zza lasu nic tam nie dodała.
— Oj, daj se spokój, Emilciu. — Zabrał od niej okrągły pojemnik. — Ty się lepiej zbieraj do szkoły, bo chyba… — Spojrzał na zegar wiszący tuż nad zlewem. — O nieboskie stworzenia, toż to po ósmej! Nie mów mi, że chcesz opuścić dzisiaj zajęcia?!
— Tatuś. — Zaśmiała się. — Tatuś, dzisiaj sobota — przypomniała mu, równocześnie smarując plecy
Zmrużył oczy. Po ciele przebiegła gęsia skórka. Do zimnych rączek córeczki się przyzwyczaił. Nie, to jedno pytanie doprowadziło go do dreszczy. Przecież przed chwilą czytał gazetę, którą listonosz roznosi w każdy poniedziałek z rana, zostawiając ją na ganku. Dlaczego dopiero dzisiaj, w sobotę, do niej zajrzał?
Oparł się łokciem o stół. W istocie, była to całkiem intrygująca zagadka.
— Córuś, ty może wiesz, dlaczego dopiero dzisiaj przeczytałem gazetę? — spytał.
— Tatuś, tatuś, przecież listonosz w niedzielę po kościele zwichnął sobie kostkę, idąc do komunii. Nie pamiętasz?
Zamyślił się na chwilę. Upadek pamiętał, ale za nic sobie nie przypominał, by ta kostka się zwichnęła.
— No i… — Zachęcił córkę, by mówiła dalej.
— Oj, tatuś, przecież ze zwichniętą kostką nie mógł jeździć rowerem po całej wsi. Zastąpił go Antek od wtorku, ale my mieszkamy w takim buszu, że całkowicie zapomniał o gazecie. Dopiero dzisiaj przyniósł, bo miał dla mnie paczkę. Więc w ramach przeprosin przyniósł wszystko dzisiaj.
— Jaką paczkę? — zainteresował się od razu.
— Oj, to taka… — umyła ręce w zlewie — niespodzianka — dokończyła, znajdując odpowiednie słowo. — Zaraz zresztą zobaczysz.
W piwnicy coś huknęło. Wstał, łapiąc się za widły, które zostawił w ganku po porannych pracach w ogrodzie. Ostrożnie otworzył drzwi do piwnicy, zaglądając do środka. Nawet jeśli słońce paliło od samego ranka, za nic nie mógł dojrzeć zarysów czegoś, co walało się po piwnicy w tych ciemnościach. Sięgnął do włącznika i zapalił światło. Oślepiał. Nadal nie widział nic. Żarówka zaczęła mrugać jak wściekła, denerwując bardziej niż ta cholerna gazeta z dzisiaj. Jednak przypomniał sobie, co mogło tłuc słoiki w spiżarce.
Gazeta…
I nagle wszystko stało się jasne…
Westchnął ciężko i krzyknął:
— Córuś, co to ma być?
Emilka przybiegła szybko. Zasłoniła usta i spojrzała na niego przerażona, jakby bała się, że zaraz otrzyma karę za swoje niedopatrzenie.
— Emilciu, ile razy ja mam ci powtarzać dziecko, że musisz kończyć robotę. Dobijać, zanim zacznie uciekać. Ba, uciekać… — machnął ręką — ruszać się.
Pokręcił głową. Kilka lat nauki, potem ponad rok praktyki, a wciąż popełniała podstawowe błędy. Uderzył w ścianę. Lampka zachybotała, ale ostatecznie uspokoiła, a żarówka dała mocne, jednolite światło.
Nieznana mu kobieta klęknęła przy schodach. Zalała się łzami i krzyknęła przez zakneblowane usta, kuląc się przed nim i Emilcią. Splunął na podłogę, przygotowując widły do roboty. Mężczyzna leżący w kącie już nie żył, porządna rana na głowie raczej nie dawała mu szans na przeżycie, ale kto wie? Emilcia pięknie palnęła go siekierą, ale kobieta przetarła uderzenie. Może dostała drugą stroną i tylko otumaniała? Nie, nie miał czasu się nad tym zastanawiać. Zszedł na niższy schodek, lecz Emilcia złapał go za ramię.
— Tatuś, a plecy? — powiedziała troskliwym głosem. — Ja to zrobię, a potem… — Pisnęła z radości, poklaskując. — Niespodzianka — szepnęła.
Zabrała mu widły. Dumnie wypiął pierś, ciesząc się, że wychował córkę na solidną kobietę. Przypominała matkę. Z wyglądu wcale — za niska, te rude włosy wzięła chyba od prababki od jego strony, a nos chyba skradła dziadkowi Eugeniuszowi, taki malutki, zdecydowanie bardziej pasujący dziewczynie. Ale to patykowate ciało to już chyba sprawka teściowej. Oj, teściowa aż do swojej śmierci wyglądała jak patyk, nawet gdy jadła za czterech. Na szczęście siłę miała po nim. Pięknym, jednym ciosem wbiła widły w ciało kobiety, popychając ją ku podłodze. Przewróciła się, zabierając ze sobą słoik pysznych ogórków kiszonych. Oj, szkoda ich było, ale może z takiego tłuszczyku, jaki nosiła pod fałdami kobieta wyjdzie jakiś pyszny smalczyk?
Pokręcił głową. Teraz nie miał czasu na myślenie o takich drobiazgach. Krew zabrudziła mu piwnice, a ciągłe wrzaski kobiety przez knebel zdenerwowały go na tyle, że odruchowo ruszył, by pomóc Emilci. Powstrzymał się jednak, grzecznie czekając na koniec. Córka nie zasługiwała na taki rodzaj kary. Przynajmniej zapobiegawczo założyła knebel.
Emilcia wyjęła widły, po czym odstawiła je na bok, pozwalając kobiecie się wykrwawić. Sama wskoczyła na schody i pobiegła gdzieś. Zmarszczył czoło — nie pochwalał takiego zachowania, lecz gdy wróciła z tajemniczą paczuszką, wszystko inne straciło znaczenie.
— Prezent, na urodziny — wyjaśniła, otwierając paczuszkę.
Ze środka wyjęła komplet grubych nici o pięciu kolorach, igłę z dużym oczkiem, idealną na jego ślepotę, i ostre nożyce. Łzy stanęły mu w oczach.
— Emilciu, czy to jest to… — Zamilkł, przecierając mokrą twarz.
— Tatuś, poczytaj gazetę w poniedziałek dokładnie. — Podskoczyła z radości. — Ale muszę ci to powiedzieć. W necie wyczytałam. Znaleźli nasze dzieła! — krzyknęła.
— Naprawdę?
— Tak, tak, tak i mówią, że to jedno z najbardziej bestialskich dzieł, jakie mógł wymyślić człowiek.
— Emilciu, to… — nie mógł znaleźć właściwego słowa — cudownie. Nasza praca została doceniona?
— Tak, mamusia pewnie jest z nas taka dumna.
— Oj, z ciebie jest dumna, kochanie!
Przytulił do siebie Emilcię najmocniej, jak tylko potrafił. Plecy nadal dawały mu się we znaki, ale przytulas z ukochaną córeczką był najważniejszy.
— To co? — spytała, podnosząc nić. — Kolejne dzieło do kolekcji. Myślałam, że tę dwójkę przywiązać w takie serce.
— Cudowny pomysł — pochwalił ją. — Jak się cieszę, że dzisiaj sobota. Jutro zabiorę cię po kościele na ciasto do pani Krysi.
— Naprawdę?
— Tak, tak, a teraz czeka nas praca!
Wszedł głębiej do piwnicy, dopiero teraz czując, jak z samego rana było gorąco. Jeszcze bardziej docenił prezent i wspólną pracę, jaka czekała go z córusią.
Anonimowi czy nie, dajcie znać w komentarzach, jak się podobało! Może taki specyficzny horror, ale z przyjemnością mi się go pisało!!!

2 komentarze:

  1. Na początku miałam w głowie ''jaki dekiel cieszy się z czytania o ludzkich nieszczęściach?", ale później wszystko się wyjaśniło...
    Smalczyk rozwalił mnie na łopatki.
    Urocza rodzinka... psychopatów.
    Bardzo mi się podobało. Oj bardzo. (Czy to źle? ;>)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wiem, czy to źle? Ja to napisałam, więc to o mnie raczej trzeba się martwić! Wiem, ten smalczyk wpadł dzięki mojemu tacie, który akurat smażył skwarki do pierogów :)
      Świetnie, że sie podobało! Wkrótce kolejna mroczna historia, więc zapraszam serdecznie! ;)

      Usuń

Obserwuj!