Zaśmiali się.
Chwycili Lucy za włosy i pociągnęli ją do ołtarza. Rzucili na kamienny stół, ręce przydusili i zawołali, błagając o dobrobyt i szczęście, które przyniesie im krew tej dziewczyny. Skrępowali jej ręce i nogi, oczy przysłonili czerwoną wstęgą, a na palcu przywiązali nasączoną w krwi nić.
Na wzgórzu zawył wiatr. Wierni pokłonili się przed rykiem natury, który jednym podmuchem zgasił połowę pochodni. Nastała ciemność. Zgiełk zapanował wśród zebranych, lecz gdy ujrzeli palącą się przy Lucy pochodnię, ich spojrzenia zelżały. Jeden po drugim ruszyli ku ołtarzu, modląc się do bogów i prosząc samą ofiarę, by im pobłogosławiła. Blask na nowo wypełnił puste wzniesienia.
Kamień położyli na kamieniu.
Natura ucichła.
Najwyższy kapłan wystąpił przed tłum, w tle zagrały bębny, tłum skandował, a Lucy leżała na gołej skale, odliczając czas do upragnionego końca. Gdy ostatnia pochodnia zapłonęła, wstąpiła dziewica — ubrana w cienki, czerwony materiał, przez który prześwitywało jej drobne ciało. Pokłoniła się pokornie, po czym podała kapłanowi sztylet ofiarny — żelazo wykute w najgłębszych czeluściach wulkanu, z kła smoka metalu i poddane pocałunkowi kochanki i królowej matki przyszłego króla smoków ognia. Ogień tańczył na ostrzu, bawił się z kapłanem, parząc mu dłoń, szczypiąc po kościach.
Kapłan nie wypuścił sztyletu. Zamiast tego podziękował bogom za to, że broń wypaliła grzechy, które uczynił tymi rękoma.
Stanął nad Lucy i odsunął fragment jej sukni. Pierś kobiety uniosła się w ostatnim wdechu, jaki postanowiła zrobić. Ciepłe ostrze dotknęło jej nagiej skóry. Ogień przejął jej ciało. Zabrał w głębokiej rozkoszy, której nikt poza nią, nie mógł doznać. Sapnęła z uniesienia, co ucieszyło najwyższego kapłana.
— W imię króla smoków ognia, Natsu Dragneela, składam bogom ofiarę z ognia i krwi! — ryknął, a jego głos przebił się przed niebiosa.
Bogowie zaklaskali, strącając z niebios sześć gwiazd. Jedna uderzyła w pałac wrogów, paląc żywcem króla i jego nowo narodzone dziecię. Druga spadła na pola uprawne, zamieniając zboża w pogorzelisko, z którego wyłoniły się najpiękniejsze uprawy. Trzecia zamknęła wylewający się ogień z wulkanu. Czwarta rozpaliła ogień w łonie młodej księżniczki, błogosławiąc najdroższego męża męskim potomkiem. Piąta zabrała suszę i zaniosła do odległego, wrogiego królestwa. A ostatnia, szósta zawisła nad kapłanem, dziękując mu za ofiarę.
Ostrze opadło, zabierając ostatni wydech Lucy. Bogini Wody załkała z radości, zsyłając na ziemię kojący deszcz. Pocieszając ją, siostra Burza otuliła się złocistymi promieniami, które podążyły za deszczem.
Krew zmyła się po kamiennym stole.
Bóg Ognia posłał swój płonący powóz ze sługą, który zabrał duszę ofiary, i wyniósł ją po niebiosa, gdzie czekało na nią miejsce wśród bogów i smoków...
0 Comments:
Prześlij komentarz