[Faux pas] Rozdział 28

 

Pani Bustier zaklaskała na widok kostiumów, które Marinette zdążyła przygotować w ostatniej chwili. Postawili je w klasie, na widoku dla wszystkich, którzy tylko chcieli je obejrzeć. Rose aż zarumieniła się na widok różowego stroju, uszytego specjalnie dla niej. Podbiegła do Marinette i rzuciła jej się w objęcia.

— Dziękuję, dziękuję, to takie piękne!

— Ta! Marinette jest najlepsza — zgodził się Nino. — Aż trudno uwierzyć, że jesteś tylko uczennicą. Taki strój? No nie no… Adrien, zagadaj do swojego ojca, może da jej jakąś ciepłą posadkę u siebie? Po co jej szkoła?

— Co to, to w zupełności nie — nie zgodziła się od razu pani Bustier. — Szkoła to bardzo ważny etap na drodze młodego człowieka.

To nie tylko edukacja w formie wiedzy i umiejętności, to także relacje, poznawanie nowego środowiska i uczenie, jak radzić sobie w niespodziewanych sytuacjach. Dlatego nie radzę komukolwiek rezygnować ze szkoły, nawet takim geniuszom. — Popatrzyła się na Nino.

Wszyscy wybuchli gromkim śmiechem, nawet Chloe, która właśnie zajmowała się ustalaniem harmonogramu całego wydarzenia wraz z głównymi punktami, po których miała oprowadzić gwiazdy. Miała się także zająć zaproszeniami, co zrobiła od razu, przy okazji upewniając się, że kilka dodatkowych sław odwiedzi ich w trakcie przedstawienia. Pomagała jej w tym Sabrina.

— Dziękuję wam wszystkim za ciężką pracę — nauczycielka zaczęła swoją przemowę. — Jestem zaszczycona, że mogłam pracować z tak znakomitymi, młodymi ludźmi. Jestem z was dumna. Naprawdę. Niestety muszę wszystkich poinformować, że w przyszłym roku w obowiązkach waszej wychowawczyni i nauczycielki zastąpi mnie inna osoba.

Po całej klasie rozległy się głosy niezadowolenia. Jedni przekrzykiwali się przez drugich tak głośno, że aż Adrien nie był w stanie usłyszeć swoich myśli.

Odchodziła? Pani Bustier? Nie spodziewał się, że nauczycielka tak łatwo zrezygnuje ze swojej roli, szczególnie po ostatniej rozmowie z Arsene, kiedy zapewniła go o swoich obowiązkach jako nauczyciel. A jeszcze nie zdążył porozmawiać z nią o mamie, wypadku i wyprawie do Tybetu…

— Jestem w ciąży — ogłosiła i wszyscy zamilkli. Pani Bustier zaśmiała się słodko. Położyła dłoń na brzuchu i ostrożnie go pogładziła. — Tak, sama się tego nie spodziewałam, ale… poszłam ostatnio do lekarza i potwierdziłam. Jestem w ciąży i dlatego będę musiała was opuścić. Z mężem jesteśmy tacy szczęśliwi, my…

Po policzkach spłynęły jej łzy, których nie otarła. Uśmiech na jej twarzy wyglądał piękniej niż kiedykolwiek wcześniej. I ani Adrien, ani ktokolwiek inny z klasy nie umiał się powstrzymać przed krzykiem radości. Wszyscy na raz zaczęli gratulować nauczycielce, ściskać ją. Marinette nawet przykucnęła i pogładziła brzuch nauczycielki.

— Zrobię pani jakieś ubranka! — zadeklarowała dziewczyna.

— Byłoby cudownie, ale nie przemęczaj się. Jeszcze trochę zanim urodzę.

— Prawda, nawet nie widać brzucha — napomknął Nino.

Alya przewróciła oczami, po czym palnęła chłopaka w tył głowy.

— Ty i ten twój takt. Pomyśl, zanim coś powiesz — skarciła go.

 

— Dobrze, dobrze, postaram się — obiecał, ale chyba nikt w klasie nie uwierzył mu na słowo.

Adrien jako ostatni podszedł do pani Bustier. Wyjął jeden z kwiatów, który Marinette zostawiła przy kostiumach i podał na nauczycielce. Różowy goździk…

— Życzę pani wszystkiego dobrego.

Przyjęła podarunek i włożyła do kieszeni swojej marynarki. Na jej twarzy pojawiły się wstydliwe rumieńce.

— Dziękuję, Adrien. Dziękuję wszystkim. To dla mnie wiele znaczy. A teraz do pracy! — Klasnęła głośno. — Musimy się postarać, żeby rocznica okazała się największym wydarzeniem tego roku. A przynajmniej dla was!

— Tak jest! — krzyknęli wszyscy zgodnie i zabrali się do pracy.

Pani Bustier odsunęła się na bok. Wyjęła sztuczny kwiat z kieszeni i w całym zamieszaniu, które spowodowało szykowanie się na wydarzenie, uciekła z pomieszczenia. Oprócz Adriena, nikt tego nie zauważył.

Chłopak oddał Nino na moment swoją część pracy i podążył za kobietą.

— Śledzisz nauczycielkę — wymamrotał Plagg z kieszeni.

— Muszę wiedzieć, co się dzieje.

— A kiedy to „muszę wiedzieć” okazało się czymś dobrym? Dzieciaku, tobie się nie udaje bycie detektywem. Zostaw to — radził mu przyjaciel.

Nie posłuchał jego rady. Nie umiał tego zostawić w tym momencie i zwyczajnie wrócić do codzienności.

Ruszył za kobietą aż do samego pokoju nauczycielskiego, w którym się zamknęła. Przyklęknął przed drzwiami i przysunął ucho do wejścia. Usłyszał ciche pochlipywanie. Płakała.

— A nie mówiłem — znowu wtrącił się Plagg. — Wracaj do Marinette i jej trochę posłuchaj, a nie…

Zapukał.

— Całkowicie zwariował — dodał Plagg, a potem schował się głębokie w kieszeń, mamrocząc, że więcej Adrienowi już nie pomoże, skoro ignoruje wszystkie jego rady.

Trudno. Poradzi sobie.

— Proszę — odezwał się głos zza drzwi.

Wszedł do środka.

Pani Bustier otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia na jego widok. Jeszcze raz przetarła twarz, chcąc wyzbyć się wszystkich łez. Podrażniła tylko skórę.

— Słyszałem, więc proszę… — Przyklęknął przed nauczycielką. — Proszę mi powiedzieć. Proszę…

Westchnęła ciężko.

— Adrien, ja nie potrafię, to dla mnie za trudne. — Wzięła tabletkę przeciwbólową. — Ja chciałam…

Adrien wyrwał tabletkę i wyrzucił ją do kosza.

— Jest pani w ciąży — przypomniał kobiecie.

Zadrżała. Przez moment chyba zapomniała swoim stanie.

Napiła się wody z dystrybutora.

— Przepraszam, Adrien, ostatnio jest mi ciężko. Mam takie wrażenie, że wszystko zaczyna się od nowa. Czasami żałuję, że ci w ogóle powiedziałam…

— Natalie też mi wyznała prawdę.

— Naprawdę? — zdziwiła się. — To znaczy… — W moment posmutniała. — Nie powiedziała ci wszystkiego, prawda? Tylko o wypadku i o Tybecie?

Skinął niepewnie głową.

— Tak myślałam. — Rozmasowała skronie. — Adrien, myślę, że będzie najlepiej, jeśli skupisz się na szkole.

— Mam zapomnieć? — upewnił się, czy dobrze rozumie nauczycielkę.

— Oj, nie… — Położyła dłoń na jego policzku. — Nie zapominaj. Do tego nigdy cię nie zmuszę. Tylko… ciesz się. Szkołą. Przyjaciółmi. Koncertem! — wymieniła wszystko z przerwami na wdech. Wstała raptownie, unosząc ręce wysoko do góry. Zaśmiała się. Zaśmiała się tak, jakby sama zapomniała o wszystkich troskach i skupiła się na radości. — Świetnie dogadujesz się z Marinette. Pielęgnuj waszą relację. Nigdy nie wiadomo, kiedy przyjaźń może zaowocować i przynieść nieoczekiwane korzyści.

Pani Bustier mrugnęła znacząco w jego kierunku.

Zarumieniał ze wstydu.

— Proszę pani… — wymamrotał pod nosem, a potem zasłonił zaczerwienioną twarz.

— Czyli już się coś zaczęło. — Zaklaskała z radości. — Gratuluję, gratuluję.

Może i jesteście jeszcze młodzi, ale mam przyjaciółkę, która poznała swojego męża jeszcze w piaskownicy. Wszyscy się z niej śmieją, że odkąd zabrała mu zabawkę, porwała też i jego serce. Tak więc walcz! A jeśli będziesz miał jakieś pytanie w sprawach miłosnych, drzwi do mojego domu są ZAWSZE otwarte.

Wyjęła z torebki notatnik, zapisała coś na nim i wyrwała pierwszą stronę. Podała zapisek Adrienowi — był na nim podany adres, napisany wyraźnymi, drukowanymi literami, żeby nie pomylić ulicy.

— To dla mnie?

— Tak — odparła miękkim, ciepłym głosem. — Powinnam to zrobić już dawno temu, ale ze mnie wielki tchórz. — Parsknęła słodkim śmiechem. — Nigdzie nie wyjeżdżam, teraz ewentualnie mogę pójść na badania, ale pamiętaj: kiedy będziesz mnie potrzebować, tam będę… Oj… — dodała nagle.

Zabrała Adrienowi na moment kartkę i dopisała jeszcze numer telefonu.

— Dzwoń o każdej porze, odbiorę — zapewniła Adriena. — A teraz wracaj do klasy i zabierzcie się do pracy. Jeszcze dużo zostało. Słyszałam, że dyrektor szykuje wspaniałe wystąpienie. Natomiast Chloe chce wygłosić podziękowania za przygotowanie wydarzenia. Cudowna szkoła, cudowni uczniowie. Jestem z was taka dumna…

— Pani Bustier — próbował jej przerwać Adrien.

— Mam ochotę was wszystkich wyściskać, zanim wezmę wolne. A teraz idź, idź. „Popracuj” z Marinette.

Wypchnęła Adriena z pokoju dla nauczycieli i pomachała mu za pożegnanie, zanim zatrzasnęła za sobą drzwi. Usłyszał rumor za nimi, ale nie odważył się wejść z powrotem do środka. Więc odwrócił się i odszedł, słysząc ciche pochlipywanie po drugiej stronie.

 

***

 

Na trzy podnieśli platformę i ustawili ją w pionie. Nino z obu stron zaczepił ją linkami, sprawdził, że są poprawnie napięte, po czym dał sygnał ręką, by puścili. Na raz tak uczynili. Platforma zakołysała się niepewnie.

— Nie spadnie — zapewnił wszystkich Nino.

— Tak, na pewno, ty zawsze robisz wszystko dokładnie — wtrąciła się Alya, trącając złośliwie platformę. Tylko czekała, aż się przewróci.

— Jeśli będziesz nią ruszać, na pewno spadnie. — Westchnął. — Mam nadzieję, że zdążymy.

— Zdążymy, zdążymy — odezwał się Luka. Przeniósł sprzęt na główną scenę i wyjął z futerału gitarę.

Nastroił ją na próbę, po czym podłączył ją do głośników.

Rozległ się ostry, kujący uszy dźwięk. Luka wyciszył głośniki i przeprosił wszystkich.

— Adrien, pomożesz mi z transparentami! — zawołała chłopaka Marinette.

— Jasne. — Zeskoczył z drabiny. — A gdzie są?

— Zostawiliśmy je w klasie. Przydałoby się je przynieść.

— Sama nie dasz rady? — fuknęła Chloe, kiedy przypadkowo przeszła obok.

— Nie mogą się rozedrzeć. Jednej osobie trudno przenieść takie ciężary — wyjaśnił dziewczynie Adrien.

— Jeszcze czego. — Założyła ręce na piersi i odeszła wielce obrażona na cały świat. — Sama by sobie dała radę.

Adrien i Marinette na raz westchnęli. Ostatecznie zignorowali uwagę Chloe i poszli do klasy, by zabrać z niej resztę transparentów.

Ktoś zgasił światło, zanim opuścił pomieszczenie. Sama szkoła opustoszała w godzinach wieczornych, zostali tylko wychowawcy z niektórymi uczniami. Choć większość i tak zgromadziła się na sali gimnastycznej, gdzie miała się odbyć uroczystość. Dlatego w pozostałych miejscach panowała cisza.

Adrien i Marinette nie rozmawiali ani po drodze, ani teraz. Niezręczna sytuacja irytowała Adriena. Coś zrobił, że Marinette niekoniecznie chciała się do niego odzywać?

Nie, nie… Pokręcił energicznie głową. Zacisnął pięść i nagle stanął na drodze dziewczyny. Zatrzymała się. Spojrzała w górę i łypnęła oczami z zdezorientowania.

— Coś… nie tak? — upewniła się.

— Zrobiłem coś? Tak? Nie odzywasz się do mnie… Ja… Chyba nic…

Marinette przytkała mu usta dłonią.

— Jestem zmęczona i nie chce mi się rozmawiać. Zostaw mnie w spokoju. Przestań znowu zrzucać winę na siebie. Koniec wiadomości.

Puściła Adriena, ominęła go i wyciągnęła pierwszy z transparentów. Towarzyszył jej słodki chichot Plagga wydobywający się zza kieszeni Adriena. Chłopak odsunął koszulę.

— Plagg… — zwrócił uwagę przyjacielowi.

— No co? — zdziwił się. — Kocham ją. Tak konkretna kobieta. Prawie jak camembert…

— Czy on naprawdę musi każdy temat kończyć camembertem?! — oburzyła się Marinette, rzucając na bok wiadro z materiałami do malowania.

Rozległ się huk.

Adrien i Plagg podskoczyli w miejscu ze strachu. Popatrzyli na siebie przez moment, a potem wzruszyli ramionami.

— Kobieta to kobieta — skomentował jeszcze Plagg, nie bacząc na łzy humor Marinette.

Przewróciła wymownie oczami.

Adrien aż parsknął śmiechem na ten widok. Dawno nie widział Marinette tak wściekłej, szczególnie przy nim i to w postaci Adriena Agresta, a nie Czarnego Kota. Wiedział, że nie odpuści takiej okazji.

Przyłożył palec do ust i wyszeptał ciche „Cii”,, a potem zbliżył się do dziewczyny na paluszkach. Akurat kiedy odstawiła jeden z materiałów, chwycił ją od tyłu w pasie i podniósł, okręcając kilka razy w powietrzu.

Pisnęła z przerażenia.

— Adrien, puść mnie, ty…. — mówiła, waląc pięścią o jego tors.

Nawet nie bolało.

Zaśmiał się jeszcze głośniej. Wtulił dziewczynę mocniej do siebie i zakręcił się razem z nią trzy razy. Między biurkami, między siedzeniami, aż stuknął kostką o schodek i stracił równowagę.

Polecieli na podłogę. Adrien rypnął tyłem głowy, Marinette upadła na niego, prosto na brzuch. Zgiął się odruchowo z bólu.

— Ty… — wysyczała wściekle dziewczyna.

Chłodny pot spłynął po jego plecach.

— Mari… — próbował się jakoś obronić, lecz wtedy usiadła mu na brzuchu, złapała obie ręce i przytwierdziła do podłogi.

Pochyliła się nad nim, mierząc ostrym, przenikliwym wzrokiem od góry do dołu.

— I co teraz, koteczku?

— Ha ha, ma cię! — wypomniał mu Plagg, lecąc między nimi. W końcu usiadł przy transparentach.

Adrien złośliwie miauknął w odpowiedzi. Odmruknęła mu, jak dzika kotka, która za moment zamierza drapnąć i to boleśnie.

Jednak nadal go przytrzymywała, nie zmieniając w żadnym wypadku pozycji. I patrzyła na niego.

Czuł się dziwnie.

Nie umiał rozgryźć Marinette — jej zachowania i stosunku wobec niego. Dystans się zmniejszył. Dawniej oddalali się od siebie, zawsze w innej postaci niż widzieli się nawzajem. Czasem był to Czarny Kot, innym razem Adrien, zdarzało się widzieć Marinette, by potem na scenę weszła Biedronka. I wtedy wiele się zmieniło. A teraz ulegało zmianie coś innego.

Marinette rozluźniła uścisk na jego nadgarstkach i przesunęła dłonie niżej, dotykając palce Adriena. Zacisnęli ręce. Nadal na siebie patrzyli.

Wcześnie zepsuty zegar, nagle ruszył. Wskazówki przesunęły się o kolejne sekundy.

Trwali dłużej niż minutę w milczeniu, a mierzył ją głupi zegar, któremu Adrien nie ufał. Już raz się zepsuł. W najmniej dogodnym momencie.

Ale teraz działał.

Tik. Tok. Tik. Tok. Dźwięk rozbrzmiewał w jego uszach. Prawie w tym samym rytmie, w którym biło mu serce. A może tylko mu się zdawało? Nie rozumiał tego, choć jednocześnie wszystko stawało się jasne, kiedy patrzył na Marinette.

Dawne „chyba jej nie kocham”, „chyba darzę uczuciem Biedronkę” zniknęło i pojawiła się świadomość, że cały czas patrzył na tę samą dziewczynę. Raz w masce, raz bez maski.

Podniósł głowę i musnął jej usta.

Upadł z powrotem na podłogę w oczekiwaniu na odpowiedź. Nie przyszedł pocałunek. Zamiast niego policzki Marinette objęły się głębokim rumieńcem.

— Adrien, ja… — zaczęła, ale w tym samym momencie ktoś kaszlnął.

Zwrócili się jednocześnie w prawą stronę.

Plagg odchrząknął teatralnie jeszcze raz, dla poprawy.

— Ja tu jestem — podkreślił, a potem uśmiechnął się chytrze.

Marinette wstała gwałtownie, chwyciła za transparenty i wyszła, ciągnąc za sobą drugi koniec materiału.

— Czekaj! — zawołał za nią Adrien.

Pobiegł. Zawsze myślał, że jest szybki, ale w obliczu uciekającej Marinette nikt nie miał szans. Nawet on…

Możesz mnie wesprzeć tutaj:
Znajdziesz mnie tutaj:

0 Comments:

Prześlij komentarz

Obserwuj!