Zostawmy za sobą depresję 2020 roku i zacznijmy nową pisarską przygodę z 2021 rokiem!

Zmieniło się wiele.

Nikt chyba w obecnych czasach nie stwierdzi, że rok 2020 pozostawił nas bez zmian. Pandemia koronawirusa przyniosła coś niespodziewanego naszym czasom i z jednej strony cieszę się, że ten "znienawidzony" 2020 już prawie minął, a z drugiej... nie wiemy, co w sumie przyniesie nam rok 2021. Czy pokonamy pandemię? Czy wrócimy do tego, co było?

Czas na pewno wiele pokaże. Trzeba być dobrej nadziei. A chyba właśnie NADZIEJA będzie moim przewodnikiem w kolejnym roku. Nie chcę za bardzo robić postanowień, bo powiedzmy sobie szczerze... To nigdy nam nie wychodzi. Postanowienia to strasznie złudne i chytre pędraki, które próbują na wmówić, że kilkuletnie albo nawet kilkunastoletnie nawyki zmienią się z dnia na dzień, czyli z 31.12.2020 na 01.01.2021. Nagle za dotknięciem magicznej różdżki stanie się różowo, a my wstaniemy odmienieni. Gdyby to było takie proste...

Myślałam nad wieloma sprawami, z którymi musiałam się mierzyć w 2020 roku - zaczynając od zmiany pracy (i to dwukrotnej), mieszkania oraz środowiska, trochę idąc przez problemy związane z koronawirusem i tym... niepokojem, a kończąc na pogłębiającej się "depresji". W ostatnim czasie nie było dobrze, było bardzo źle. Nie chcę tu mówić stricte o depresji, bo ani nie byłam u lekarza, ani nikt inny nie stwierdził takiego stanu, ale niewątpliwie czułam się tragicznie. Nic nie robiłam, dużo spałam, płakałam, wszystkim przejmowałam, nie oglądałam niczego, nie pisałam, bałam się o swoją przyszłość, byłam wściekła o to, że nic mi się nie układa i nagle... obudziłam się.

Dlatego 2021 rok chcę zacząć inaczej, od zmian, których dokonam małymi kroczkami. Może nawet zdecyduję się na wizytę u psychologa. Chcę coś zacząć. Mieć nadzieję, że nowa praca w końcu da mi satysfakcje (i pieniądze, nie ukrywajmy). Mieć nadzieję, że wrócę po pracy, poćwiczę, coś dobrego zjem, siądę i będę pisać autorską książkę (tak, tę, którą planuję wydać xd). Wykreślam harmonogram, plany, już usunęłam większość aplikacji, programów i trochę oczyściłam komputer. Sprawdziłam, jakie książki mam do przeczytania, jakie one-shoty zaczęłam, co "obiecałam" i usiadłam. Pomyślałam i postanowiłam: na spokojnie. Nic nie ucieknie. Z dnia na dzień coś rób. Nie spiesz się. Chcę przestać żyć w tej ciągłej pogoni za... w sumie niczym. Zawsze gdzieś się spieszę, nie starcza mi dnia i nagle się okazuje, że nic nie robiłam. Bo za dużo chcę rzeczy zrobić na raz, nie wierzę w siebie, nie wierzę w to, co robię. DLACZEGO? Taki chyba mam charakter... I ten charakter powoli chcę uspokoić. Dać sobie czas i znowu cieszyć się czynnościami, które jakoś zatraciły swój urok.


Na pewno w 2020 roku nie miały miejsca same złe rzeczy. Wiele dobrego się wydarzyło i naprawdę jestem wdzięczna za wiele z nich. Najpierw byłam szczęśliwa, że straciłam swoją pierwszą pracę w życiu, trafiłam w pozornie cudowne miejsce, które z czasem zaczęło pokazywać swoje mroczne oblicze (yes, korpo) i wtedy odważyłam się na ZMIANĘ PRACY. Z punktu mojego psychologicznego komfortu była to jedna z najodważniejszych, najcudowniejszych decyzji w całym moim życiu. Bo się odważyłam coś zmienić.

Kolejne osiągnięcie: PRZECZYTAŁAM W CIĄGU ROKU 75 KSIĄŻEK. Dużo chińskich novelek, trochę Agathy Christie i trochę dziwactw, na które zapraszam na profil na GOODREADS. To była wspaniała przygoda i wspaniałe osiągnięcie, z którego jestem dumna. I chyba po raz pierwszy tak mocno książki analizowałam pod kątem nie tylko czytelniczym, ale również pisarskim. Szczególnie pisarstwo Agathry Christie, na którą teraz patrzę pod zupełnie innym kątem.

I ostatni sukces, ale nie mniej ważny, który dotyczy PISARSTWA. W roku 2020 opublikowałam ponad 100 rozdziałów/opowiadań, czyli w okolicach 200 000 słów. Na pewno w tym roku zaniedbałam trochę autorskie twory, mało pisałam coś stricte swojego, głównie fanfiction. Skończyłam "Pozory czasem mylą", opublikowałam pierwszy tom "Faux pas" i część rozdziałów "Pogromcy smoków", pojawiło się też trochę ones-shotów. Oczywiście tysiące pomysłów przemknęło mi przez głowę, nadal pracuję nad niektórymi. Jeśli ktoś dotarł to tego momentu, to niech wie, że szykuję coś z zakresu black comedy, które ma miejsce w przedsionku piekła :). Oczywiście na 2021 rok już zapowiedziałam 2 tom "Faux pas", na pewno pojawi się też dalsza część 1 tomu "Pogromcy smoków" i mam ogromne nadzieje, by wrócić do "Baela", ale głównie chcę rozpocząć prace nad własną książką. Wiem, że mnie czeka ogrom pracy. Chyba nie jestem na to gotowa, ale może akurat?




Czego mogę Wam życzyć? Na pewno szczęścia, spokoju ducha, wspaniałego życia, aby Wasze plany w końcu się spełniły, wyjścia do kina/restauracji/siłowni czy parku bez maseczki, aby KAŻDY dzień 2021 był warty zapamiętania. Niech uśmiech Wam towarzyszy każdego dnia!



2 komentarze:

  1. Brawo kochana, mimo wielu przeszkód nie poddałaś się, życzę Ci by w tym roku odnalazła wewnętrzny spokój, trzymaj się<33

    https://julialukasikblog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, kochana! Oj, oby spokój był xd Chyba to mi wystarczy do szczęścia!

      Usuń

Obserwuj!