[One-shot Fairy Tail Nalu] I nie było już nikogo

Opowiadania, One-shot, Fairy Tail, Fanfiction, Nalu, fantasy, PL

Otworzyła drzwi, zastając puste mieszkanie. Czego innego mogła się spodziewać? Że Natsu zmieni zdanie? Że obróci swoje ostatnie słowa w żart i zostanie z nią, jak kiedyś obiecał?
Parsknęła śmiechem, przekraczając próg. Nadepnęła na coś miękkiego. Spojrzała w stronę podłogi - leżał tam ukochany szalik Natsu. Przyklęknęła, ignorując kłujący ból w plecach, który pozostał po ostatniej walce, i podniosła go. Odruchowo przybliżyła do twarzy, wtulając się w ten miękki materiał, który wciąż nosił na sobie gorąco Natsu. Uśmiechnęła się blado…
— Natsu odszedł niedawno — szepnęła, zdając sobie sprawę, że dosłownie chwilę temu musiał stąd uciec. Zaśmiała się. Zrobił wszystko, żeby tylko jej nie spotkać.
Minęli się…
Kilka kropelek łez spadło na jej uda. Chwyciła szalik, wciskając go w podłogę. Rozległo się donośnie uderzenie. Kilka drzazg wbiło się w nadgarstek dziewczyny, a krzyki właścicielki rozniosły się po całym domu. Lucy zacisnęła szczękę, nie mogąc dłużej słuchać tych ciągłych, niepotrzebnych narzekań, które były kierowane w jej osobę. Dlaczego to ona musiała ponosić winę za całe zło?!
Szarpnęła za długie włosy, wyrywając kilka kosmyków, które zaplątały się wokół jej palców. Zacisnęła pięść i jeszcze raz walnęła w podłogę. Natrafiła na szalik. Chwyciła go i z pełnią nienawiści oraz żalu rozdarła na pół. Pojedyncze nici opadły na dywan.
Wstała. Podbiegła do okna, wyrzucając za nie dwa fragmenty materiału, po czym zatrzasnęła za sobą drzwiczki. Zasunęła zasłonki. W pokoju natychmiast zrobiło się ciemniej, choć na zewnątrz wciąż słońce wisiało wysoko na niebie. Lucy nie znosiła tego światła. Było za jasno, za pięknie. Choć potrzebowała deszczu, chłodu i burzy, dostała jedynie przeklęte bezchmurne niebo.
Za oknem zaćwierkał ptak.
— ZAMKNIJ SIĘ! — wrzasnęła, ściskając parapet.
Serce zabiło mocniej, niczym opętane. Gdyby tylko mogła, wyrwałaby je, zgniatając w dłoni, aby już nigdy więcej nie kazało jej czuć. Żeby zabrało ze sobą miłość i nigdy więcej nie zwróciło tego uczucia.
Jednak odszedł  Natsu, nie zabierając ze sobą miłości, tylko pozostawiając ją wraz z Lucy…
Postawiła jeden chwiejny krok, potem drugi, aż przy trzecim nie dała rady. Odsunęła krzesło od stołu, opadając na nie bezwładnie. Głowę odchyliła na oparciu, wbijając pusty wzrok w sufit. Łzy spłynęły po jej skroniach, kapiąc głucho na różowy dywan.
— Natsu… Dlaczego? — spytała, ale odpowiadało jej jedynie niekończące się milczenie.
Bo w jej domu nie było już nikogo…
Podobało się? Wesprzesz autora?
Można również wpłacać jako gość kartą bankomatową ;)

0 Comments:

Prześlij komentarz

Obserwuj!