Natsu i Lucy jako para nie działają - jest to chyba najprostsze i najbardziej logiczne stwierdzenie, do jakiego mogę dojść po ponad sześciu latach analizowania tych postaci, ich historii, pisania fanfiction z ich udziałem i czekania, aż Hiro Mashima w końcu ich połączy.
Zachwyt tą parą był przerażający, nie tylko w moim przypadku. Ogrom osób z fandomu oszalało na ich punkcie, o czym zresztą świadczą liczne fanfiction, one-shoty, arty, analizy i jeszcze inne cudaki, o których pewnie nie mam pojęcia. Trwałam w tym złudzeniu przez wiele lat, ale... obecnie naprawdę nie potrafię powiedzieć, dlaczego oni mieli by być razem?
Wołanie
zanikło wśród hałasującego wokoło ognia. Dym zdawał się
docierać coraz szybciej do Lokiego i Lucy.
Loki
opadł na prawy bok. Przeciągnął się i dopiero wtedy zdał sobie
sprawę, że już nie wstanie. Obejrzał się w stronę Lucy, która
leżała niewinnie przy ścianie. Jej twarz nie zdradzała żadnych
obaw przed nadchodzącą śmiercią. Była spokojna, niewzruszona.
Oczy miała przymknięte, jakby już zasnęła, aby płomienie
pochłonęły ją bez bólu i cierpienia.
— Lucy!
— znów coś usłyszał.
— Mnie?
— Eliot wskazał na siebie palcem. Zamrugał parę razy ze
zdziwienia, ale nie zakwestionował wyznania Barry'ego. Zamiast tego
usiadł z otwartymi ustami, jakby wciąż chciał coś dodać,
powiedzieć więcej, może zapytać. Ostatecznie sapnął ciężko i
opuścił z bezsilności głowę.
LOKI
Loki
zebrał leżące pod oknem kawałki szkła. Uśmiechnął się smutno i westchnął cicho,
aby nie zwracać uwagi Lucy, ale dziewczyna i tak się odwróciła. Oczy miała
zaczerwienione od płaczu, zbladła i dopiero teraz zauważył, jak bardzo ma
zapadnięte policzki. Kiedy jadła coś porządnego? Na ich ostatniej randce? Oby
później, bo inaczej nie potrafił sobie wybaczyć zaniedbania.
BARRY
Zasłonił go cień.
Słońce jeszcze nie zaszło, nie słyszał
ogłoszenia podawanego z nadajników — choć i te milczały przez jakiś czas,
pomimo mordu, który miał miejsce na placu targowym. Cień był również kształtny,
przypominał bestię, którą niegdyś widział na starym, bardzo starym czarno—białym
filmie puszczonym przez Albę w jej studiu. Taśma zacinała się, migały obrazy na
ścianie, pojawiały się i znikały, aż nastał koniec. Tym razem było tak samo.
Cień migał mu przez zaspanymi oczami.
Zeref
zacisnął gniewnie pięść. Nie wierzył w głupotę, jaką popełnił brat. Choć za
wszelką cenę próbował go trzymać z daleka od niebezpieczeństwa, pomagał, nawet
jeśli Natsu nie pamiętał o własnym bracie, to on w podzięce uciekł. Nie tylko
zawiódł jego zaufanie, ale przede wszystkim Lucy, która dała mu szansę, nie
bacząc na krzywdy, jakich dokonali Amelia i Igneel. A jednak Natsu podjął
decyzję, by wszystko zaprzepaścić. Każdą, najmniejszą drobinkę wiary, że nie jest
taki, jak jego rodzice.